Urlop należał mi się od bardzo dawna. Ciągle tylko praca i praca, więc postanowiliśmy z Kasią, że w tym roku wyruszamy z biurem podróży do Grecji. Po wielu rozkminach, które miejsce będzie najlepsze, wybór padł na wyspę Zakynthos. Niewielka w sumie wyspa, ale piękna i urokliwa jak się okazało, ale o szczegółach poczytacie dalej.
Nie będę tu się rozpisywał o tej wyspie w formie poradnika, ze szczegółami, bo zwyczajnie robi to Kasia na blogu myslipotarganej.pl. Opisuje to lepiej i bardziej szczegółowo niż ja, więc zajrzyjcie do Niej no już pojawiła się pierwsza część:
Ja podzielę się z Wami moimi bardzo subiektywnymi odczuciami i spostrzeżeniami. Szczególnie, że nastawienie miałem do ciepłych miejsc gdzie są temperatury powyżej 30 stopni, raczej średnio przychylne. Dobra, zaryzykuję – pomyślałem – najwyżej spędzę cały urlop w wodzie, popijając drinki. W końcu all inclusive, to co sobie będę żałował. I tu po przylocie zaskoczyło mnie to, jak inaczej odbiera się 35 stopni siedząc przy biurku w domu, a jak to jest znośne i przyjemne na brzegu morza. Słońce wręcz tam pokochałem, jednak nakrycie głowy jest nieodzowne, no i sporo wody do picia, zawsze przy sobie warto mieć.
Pierwsze wrażenia
Grecja powitała nas kontrastami i to wrażenie zostało do końca wycieczki. Z jednej strony wypasione hotele, jachty, piękne widoki, klify, obłędny wręcz kolor wody, a z drugiej – sporo bałaganu, źle oznakowane drogi, śmieci, ruiny i ogólnie takie wrażenie biednego kraju. Za śmieci, które zalegają czasem wzdłuż dróg, w głównej mierze odpowiadają sami turyści. Hotele generują ich takie ilości, że cała wyspa ma z nimi problem. Nie jest to jednak bardzo uciążliwe i w częściach turystycznych wyspy, jest bardzo czysto. Droga na lotnisko wiedzie przez część, nazwijmy to przemysłowo-mieszkalną. Złomowiska, warsztaty, śmieci przy drogach… ogólnie widok taki sobie. Jednak chwilę potem wjechaliśmy w część przybrzeżną, tą turystyczną i zobaczyliśmy Zante w oddali z malowniczymi kościołami, portem i budynkami. Po prawej zaczęły wyrastać hotele. Przy drogach wypożyczalnie samochodów, tawerny i sklepy z pamiątkami. Wszędzie gwarno i kolorowo. Inny trochę świat, niż przed chwilą.
Transport i poruszanie się po wyspie
Stwierdziliśmy, że jednak to siedzenie na czterech literach przy basenie, to nie dla nas i pierwsze co zrobiliśmy kolejnego dnia, to poszliśmy szukać auta. Ja nalegałem na skuter – wolałem przestrzeń, mniejszy pojazd i możliwość wjechania w zakamarki wyspy. Okazało się jednak, że by wypożyczyć skuter są dwie przeszkody. Wymagane prawo jazdy kat. A i brak pełnego ubezpieczenia w przypadku wypożyczenia skuterów. W wypożyczalniach oczywiście mają gdzieś Twoje bezpieczeństwo i chętnie Ci skuter dadzą, nawet bez prawka podejrzewam. Jednak to ryzyko spore ponieważ, jak coś się wydarzy, a o to tu nie trudno, to odpowiadasz jako sprawca, bo prowadziłeś bez uprawnień. Do tego policja tu działa dobrze i wyłapuje właśnie tych na skuterach najczęściej. Uznaliśmy więc, że kompromis między moimi zachciankami, a potrzebą ogólną poruszania się bezpiecznie przez Kasię, spełni quad. Udało się nam ustalić, że jeśli weźmiemy quad na 2 dni i samochód na kolejne 2 to dostaniemy super zniżkę i tym sposobem, w podobnej cenie mieliśmy przez 4 dni środek transportu, a nie trzy jak planowaliśmy i to jeszcze całkiem fajny.
Ustaliliśmy, że na quadzie jeżdżę ja, a samochodem Kasia. Co się później okazało super rozwiązaniem. Quad się jednak ciężej prowadzi, a na trudnych, krętych, przypominających górskie, wąskich drogach na północy wyspy, Kasia czuła się w samochodzie chyba pewniej i jak się okazało świetnie sobie radziła. Wyruszyliśmy zwiedzać. Na quadzie zrobiliśmy dwie trasy po południu wyspy, a autem dwie po północy. Południe jest płaskie, bardziej zabudowane i zwyczajnie lepiej też, wśród większej ilości pojazdów się przeciskać quadem.
W większości przystani, zatoczek i portów, możecie wynająć łódkę lub rower wodny. Są organizowane rejsy małymi lub dużymi statkami. Polecam jednak małe ze względu na to, że wszędzie wpłyną a i bez przewodnika , ale z rozgadanym kapitanem, lepiej chyba się pływa. Jest jakoś bardziej swobodnie, mniej na komendę i więcej można zobaczyć.
Odkrywanie wyspy
Sama wyspa jest niesamowicie urokliwym miejscem. Praktycznie w 70% to jedna wielka skała, porośnięta niską roślinnością z wysokimi górami (ponad 700 m npm). Skały odcinają się w wielu miejscach od morza tworząc wysokie klify, pełne jaskiń. Plaże nie są na większości wyspy jakieś piaszczyste i szerokie – tylko w zasadzie na południu takie znajdziecie. Zazwyczaj to wąskie wyłożone kamieniami paski przy skałach. Jednak to że plaże są zlokalizowane w pięknych zatoczkach, w których można wpływać do jaskiń, oglądać (jeśli zabraliście maskę) żółwie morskie, ryby, jeżowce, ukwiały i kraby, wynagradza w zupełności konieczność leżenia na drobnych kamykach.
Zwierząt na wyspie jest raczej mało, a jeśli już to głownie hodowlane. Są oczywiście osły, kozy, owce, kury i wszechobecne koty. No i cykady – nocą jak macie płytki sen, będzie to problem. Wyspa, jak już wspomniałem, dzieli się na dwie części ze względu na ukształtowanie terenu. Na tej części płaskiej mamy wspaniałe hotele, szerokie plaże no i zakątki gdzie wiodą życie mieszkańcy wyspy. Nie wszyscy tam się zajmują turystyką. Kwitnie handel, uprawa oliwek, fig, winogron i limonek. Znaleźliśmy też zakłady przemysłowe, jak cementownia czy kopalnia żwiru. Tam sezon turystyczny trwa 6 miesięcy. Mieszkańcy przeżywają jakoś najazd turystów, a potem wiodą spokojne życie. Ogólnie zauważyłem, że Grekom to się raczej nigdzie nie spieszy. Sjesta między 14 a 17 powoduje, że wioski zamierają. Ludzie siedzą na stołeczkach przed domem, piją wino, jedzą, grają w szachy. Sielanka.
Trochę tę sielankę jednak zakłóciły wydarzenia na wyspie, na które nie mieliśmy wpływu. Okazało się, że w czasie naszego pobytu, prawdopodobnie w skutek podpalenia, płonęły lasy na zachodzie wyspy. Dla nas nie było to w jakikolwiek sposób zagrożeniem i był to kolejny kontrast jaki widzieliśmy. Turyści na plażach opalający się i grający w piłkę, a w tle płonący las, samoloty gaśnicze latające nad głowami i dramat ludzi, którzy tracą swoje domy. Pożary były dwa i oba na szczęście zostały ugaszone. Dla turystów w hotelach była to niestety kolejna atrakcja. Dla mieszkańców wyspy, powód do strachu. Czytałem wieczorem w internecie relację na greckim portalu, wypowiedzi ludzi biorących w tym udział i oglądałem filmy z akcji gaszenia. Nic fajnego widok helikopterów, dźwięk syren za oknami i konieczność natychmiastowej ewakuacji, ze świadomością, że możesz nie mieć do czego wracać. Przynudzam, ale wywarło to na mnie duże wrażenie.
To teraz coś bliskie sercu:
Trochę o jedzeniu
No tak prowadzę blog kulinarny, a zero o wcinaniu czegokolwiek… No bo powiem Wam szczerze, że fanem kuchni greckiej to jakoś nie jestem. Jednak wszystko co jadłem było pyszne. Może to, że świeże produkty, ten klimat, widok dopasowany do talerza, sprawiło, że zupełnie inaczej odbierałem tę kuchnię. Najadłem to złe słowo, nażarłem się oczywiście oliwek, sera feta, jogurtów, arbuzów, melonów, fig, owoców morza, ryb i byłem w niebie. Ciasta greckie są mega słodkie, ale również pyszne. Mieliśmy dość bogate menu i sporo potraw regionalnych, dlatego mogliśmy spróbować wszystkiego po trochu. Wino trzeba było rozcieńczać wodą bo do obiadu dwie lampki, do kolacji znów dwie i już szumiało w głowie lekko. Ouzo jakoś mi nie wchodzi, może dlatego, że jedzie anyżem, a za tym nie przepadam.
Garść porad
- Warto, jeśli nie kupujecie wycieczek objazdowych z biura, wynająć coś do poruszania się po wyspie i zwiedzić wszystkie zakamarki samemu. Transport publiczny na wyspie, jeździ jak chce i jest zwyczajnie drogi.
- Kluby i hotele tętnią nocą muzyką i tańcem, więc warto wziąć wygodne buty na szalone wieczory.
- Koniecznie zabierzcie maskę i rurkę, albo kupcie tam na jakimś straganie.
- Buty do wody przydają się na kamienistych plażach.
- Konieczne coś do nakrycia głowy.
- Polecam jednak wyjazd zorganizowany przez biuro podróży z opcją full wypas. Ceny w tawernach i klubach nie są małe.
- Gotówkę lepiej zabrać ze sobą na wyspę niż wypłacać w bankomatach, są duże prowizje. Z płatnością kartą, też są częste problemy.
Podsumowanie
Piękna wyspa, stanowczo warta odwiedzenia i ja już chcę tam wracać. Warto tam jechać dla jedzenia, widoków, pływania, przyrody i ludzi, serdecznych i otwartych. Tydzień w tym miejscu zleciał nie wiadomo kiedy i szczerze to siedem dni, jest za mało by wszystko zobaczyć, a jeszcze przy okazji odpocząć. Świetne miejsce dla ludzi lubiących przyrodę, podglądanie normalnego życia innych kultur i chcących zobaczyć folklor i koloryt krajów, które odwiedzają. Polecam serdecznie wyspę Zakynthos i Hotel Admiral w Argassi, w którym mieszkaliśmy.
Twoje wrażenia z wyjazdu na Zakynthos brzmią naprawdę niesamowicie! To piękne, jak potrafisz opisać swoje przeżycia i emocje związane z podróżą. Ciekawe kontrasty, które zauważyłeś na wyspie – od luksusowych hoteli po widoki na porzucone miejsca – dodają wyjątkowego kolorytu Twoim wspomnieniom. Zgadzam się, że to świetny sposób na ukazanie różnorodności Grecji.
Jej, jak ja Wam zazdroszczę! Piękne widoki! W tym roku były Włochy, może w przyszłym wybiorę się na Zakynthos 🙂 Widzę, że jest co zwiedzać i oglądać, a też nie lubię leżeć przy basenie 😛
relacja ceny do widoków bardzo korzystna więc…. ziuuu i lecisz 🙂