O smakach ogólnie porozmawiam z… no właśnie – ze sobą. Chciałbym się dowiedzieć co mój umysł kojarzy z wczesnym okresem życia i co uznaje za coś wybitnego, do czego warto wracać. Każdy z nas ma swoje ulubione potrawy i kompozycje smaków, które pamięta w mniejszym lub większym stopniu i stara się je odtwarzać. Zaczynajmy.
Kosa po patelni: Czym dla Ciebie jest smak, który zostaje w pamięci?
Karol: Smak to ogólnie nie same bodźce, które odbieramy językiem. To również zapach, konsystencja, sposób podania, ale i cała otoczka emocjonalna z daniem związana. Często zapamiętujemy potrawę jako wyjątkową wcale nie dzięki temu, że wybitnie smakowała, ale ze względu na okoliczności w jakich ją jedliśmy i z czym lub z kim nam się kojarzy.
Te smaki są ulotne?
Tez tak masz, że wracasz często do potraw, które pamiętasz z domu rodzinnego, lub które jadłeś w szkole, lub będąc u kogoś w gościach w dzieciństwie? (oczywiście, że tak – pytanie retoryczne, gadam przecież ze sobą) Za mną chodzi wiele takich potraw i smaków z nimi związanych. Z każdą prawie wiąże się jakaś historia. Do każdej też prawie na przestrzeni lat dopisał umysł jakąś ideologię. Często płata też nam figle i coś co wydaje nam się, że było hitem po latach staje się kitem, który ciężko przełknąć. To nie chodzi o ulotność smaku ale zwyczajnie ten, na przestrzeni lat się zmienia. Kiedyś nie lubiłem wątróbki teraz nawet jestem w stanie ją zjeść. Kilka razy już starałem się odtworzyć jakieś dania z przeszłości i mimo, że przepis ten sam, to smak wydawał się inny i często mniej atrakcyjny niż we wspomnieniach.
Ciężko te smaki odtworzyć?
Możesz pewnie wymienić w myślach, nawet teraz 3-4 potrawy, na wspomnienie których ślinianki produkują coraz więcej płynu, a serce skacze na same ich wspomnienie. Te smaki dzieciństwa, które na potrzeby tego wywiadu tak nazwiemy, to coś co nam się kojarzy z czymś bardzo przyjemnym. Pamięć jednak jest zawodna. Robię coś i wszystko jest w porządku, ale jednak to nie to. Nie zawsze wychodzi. Do tego nawet jak wyjdzie okazuje się często, że to nie takie pyszne jak pamiętaliśmy – zwykłe danie i tyle. Są jednak rzeczy które są ponadczasowe i odtworzenie ich przywołuje te miłe chwile i się delektuję cudownymi wspomnieniami i smakiem. Sam proces ich odtwarzania nie jest ciężki o ile podpatrywałeś w dzieciństwie jak się je robi.
No właśnie, w dzieciństwie już interesowałeś się jak to się gotuje?
Nie, a może nie zawsze. Mam to szczęście, że moja Mama, pokazywała nam często, nawet w formie zabawy, jak się coś przyrządza. Nie trzymała przepisów dla Siebie i dalej się nimi chętnie dzieli. Naprawdę spora część przepisów na tej stronie właśnie pochodzi z jej ręki lub zeszytów. Gotowanie było zabawą, z czasem stało się przyjemnością, a teraz pasją. Wszystko dzięki Niej. Nigdy nie było czymś koniecznym do wykonania, wtedy by nie sprawiało przyjemności, a było udręka lub obowiązkiem.
Najlepsze danie, które udało się odtworzyć?
Może nie do końca coś co musiałem odtwarzać, bo zwyczajnie towarzyszy mi od lat jako właśnie smak dzieciństwa, to zalewajka. Zupa z regionu łódzkiego, tak więc zakorzeniona w moich rodzinnych stronach. Już w dzieciństwie stanowiła coś, na co się czekało i z radością podskakiwało na słowa – dzisiaj zalewajka. Robiąc ją przez lata powiem Ci, że nie zmieniłem tego przepisu nawet na jotę. Nigdy się nie zmieniła i nie zmieni. Jest inna, charakterystyczna i z dużym ładunkiem emocjonalnym.
A najgorsze, albo kompletnie nieudane danie?
Nie mam jakiegoś konkretnego, chociaż ostatnio Mama mówiła, że po latach testowali z Ojcem (On też gotuje i to dobrze) przepis na parówki w ziemniakami na ostro… nie pamiętam jak to nazywaliśmy wtedy. Danie proste, jak kiedyś kuchnia – gotowało się z tego co było. Pamiętam ten smak i to jeden z tych, które własnie mnie poruszają. Okazało się jednak, że danie mimo, że zrobione ze starego zeszytu – smakuje bleeeeh. Nie to samo, a jednak to samo. Nie było za wiele, to się jadło ze smakiem co było. Na tamte realia było super, a teraz wolisz jednak coś innego.
Jak odtworzyć coś, co już się zatarło w umyśle?
Nie ma metody innej jak próbować i kombinować. Zacznij od podstawowych składników i działaj intuicyjnie. Kombinuj, zmieniaj, inaczej przyprawiaj. Postaraj się jednak włożyć w to serce. To chyba główny składnik wielu dań, które wyryły nam się w pamięci.
Potrawa, która od lat nie wychodzi, mimo starań?
Taki niedościgniony smak, którego nie udało się odtworzyć?
Tak.
Eeee…. sernik Cioci Bronki. Ja wiem, że to był pewnie jakiś normalny sernik, robiony tylko pewnie z wielkim sercem, jednak jeszcze nigdy takiego jak tamten nie udało mi się próbować. A jestem fanem sernika, więc zjadłem ich w życiu sporo. Ciocia nie podzieliła się przepisem. Robiła go na wyjątkowe okazje – w prezencie zazwyczaj. To był jeden z najlepszych prezentów jakie jadłem 🙂
Dziękuję i życzę częstych powrotów do tych ulubionych smaków.
A ja sobie nie 🙂 Wracam, ale jakoś nie odtwarzam ich obecnie na siłę. Mamy tyle wspaniałości w kuchni. Jestem otwarty na nowe smaki i doznania. Tak jak piosenki kojarzą mi się z konkretnymi osobami, tak i mogę przypisać do osób konkretne dania. Poznaję dużo nowych ludzi, więc i smaków przybywa.
A mnie z jakim smakiem kojarzysz?
Omletu… bez komentarza. Dziękuję.
Ostatnio sama przypomniałam sobie jeden ze smaków dzieciństwa, widziałeś pewnie na instagramie. Uwielbiam wracać smakami do wspomnień, to piękne podróże. Mam nadzieję, że kiedyś odkryjesz z jakiego przepisu ciocia robiła sernik :*