Zazwyczaj stronię od polityki i od tego co się z nią wiąże, czyli od układów, opowiadaniem się jednoznacznie po którejś ze stron i matactw. Również mam na tyle daleko posunięte poczucie, że każdy żyć może jak chce, że w nosie mam kto w co wierzy, albo po której stronie politycznej barykady akurat niesie sztandar. Jednak to co się ostatnio dzieje w naszym kraju, nawet mnie biernego obserwatora, przyprawia o dreszcze.
![Pożegnanie w milczeniu 2 pozegnanie w ciszy](https://kosapopatelni.pl/wp-content/uploads/2019/01/pozegnanie-w-ciszy.jpg)
To, że się nie angażuję nie oznacza, że nie śledzę uważnie. Zawsze lubiłem wiedzieć co się w moim kraju dzieje, kto z kim, dlaczego tak. Bliższe też mi zawsze było centrum niż skrajna prawica lub lewica. Żyj i daj żyć innym – to dobre motto. Niestety w ostatnich latach zauważyłem, że dość powszechnym trendem jest: jak ktoś nie z nami to przeciwko nam. Tyle jadu, wzajemnych wypominań, napuszczania ludzi jednych na drugich nie widziałem jeszcze w moim życiu – mimo, że pamiętam jeszcze nawet czasy komuny. Wtedy przynajmniej wróg był jeden. Teraz każdy na każdego i to nie jest zasługa tylko jednego małego, zakompleksionego pana (specjalnie z małej bo na szacunek to trzeba zasłużyć), ale wszystkich stron konfliktu. Jedni prowokują drudzy odpowiadają tym samym. Nie jest łatwo zachować w tym wszystkim spokój.
Po co tyle nienawiści? Odpowiedź: prostym ludem łatwiej kierować, jak mu się da kogoś, kogo można nienawidzić. Pis jakoś wybitnie zawsze znajduje wrogów lub robi z siebie ofiarę. Budując takie społeczeństwo, sieje w nim nienawiść. Nienawiść do wszystkiego i wszystkich, którzy nie idą z nami. Mieliśmy Tuska, uchodźców, nie kochających Polski, niewiernych (to już islamem pachnie), sędziów, zdrajców, zamachowców. Taki język łatwo trafia do ludzi, a przemawia niestety szczególnie do wariatów. Przykład mieliśmy kilka dni temu, jak jeden z nich, ubzdurał sobie, że trzeba nie tylko słowem ale i nożem walczyć o te przekonania. Czy nie powinniśmy obwiniać za takie rzeczy właśnie bezpośrednio tych, którzy wykorzystują te mechanizmy społeczne w walce o swoje stołki? Pewnie, że tak. To na nich spada odpowiedzialność. Jednak maja to w nosie bo to nie ich bezpośrednio dotyka.
Człowiek, który dopuścił się zabicia Prezydenta Gdańska był słaby, prawdopodobnie chory psychicznie, co pewnie niebawem się okaże, ale i przez to bardzo podatny na manipulację. Karmiony newsami z pasków jak reszta społeczeństwa akurat on pierwszy chwycił za broń, bo nie miał oporów. Pomyślcie jednak co będzie jeśli nastanie jakiś punkt zapalny i reszta ludu, który w takie rzeczy wierzy, tez postanowi walczyć o swoje, wpojone przez innych przekonania? Teraz mają jeszcze bariery i nazwijmy to zdrowy rozsądek, ale jutro, czy za rok? Jesteście w stanie Sobie rękę uciąć, że wasz sąsiad nie wyskoczy na Was z siekierą ,bo nie idziesz w niedzielę do kościoła? Wiem, że przejaskrawiam, ale do tego właśnie to powoli zmierza.
Odszedł bardzo dobry, działający na rzecz ludzi i będący blisko nich polityk. Nie ważne, z której partii. Ważne, że padł ofiarą systemu, który kreowany jest obecnie w tym pięknym, jednak pokręconym kraju. Odchodzi też w cień człowiek, którego mowa nienawiści jaka się na niego wylewała przez lata, pewnie już zmęczyła. Ja mu się nie dziwię. I tak wytrwał jak dla mnie na placu boju o 10, a nie o 1 dzień dłużej. Jednak to dzieło bez Ciebie Jurku, już nie będzie takie samo. We mnie zostaje odczucie, że Cię trochę pokonali. Może jednak warto wrócić i pokazać, że to ludzie są najważniejsi, a nie władza i stołki?
Pożegnanie w ciszy? Myślę, że warto poszukać tej ciszy w Sobie i się chwilę zastanowić, do czego to wszystko zmierza. Uczcić w ten sposób pamięć o człowieku, który odszedł za wcześnie, ale i przy okazji zadać Sobie pytanie. Co jest silniejsze miłość, czy nienawiść?
…
PS.. Zgodnie z tym co napisałem na facebook wczoraj, zmienia się trochę charakter tego bloga z książki kucharskiej, na blog osobisty z gotowaniem w tle. Będzie więcej mojego pitolenia jak to powyżej a mniej przepisów. Mam jednak nadzieję, że dalej będziecie ze mną.