Ostatnim moim działem blogowym był Gruby i Leniwy – blog prowadzony przez mojego przyjaciela, który nie owijając w bawełnę właśnie takim leniwcem określonym w punkt w tytule bloga był. Był bo postanowił zmienić swoje nawyki i życiowe i żywieniowe i zwyczajnie się za siebie bierze. No może nie bardzo zwyczajnie, bo po swojemu, ale o tym poczytacie śledząc Jego stronę.
Kolejnym przyjacielem, który widząc zmianę u kolegi także zapragnął trochę zrzucić okazał się Daniel ale jego już pewnie znacie. I tak otoczony przez grubasków sam będąc grubaskiem stanąłem przed dylematem, czy dbać o swoją linię pięknie krągło wyhodowaną – bo przecież chudemu kucharzowi nikt nie ufa – czy jednak zrzucić kilka kilo.
Nie jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji a to z kilku względów. Nie jest fajnie być grubym… zadyszka przy wchodzeniu na wyższe piętra, zero mowy o bieganiu na dłuższy dystans jak do tramwaju. Do tego dochodzi jeszcze wieczne nie chce mi się. I właśnie o to nie chce mi się się cała sprawa rozbija. Odchudzanie to jednak ciężka praca. Tak wiem większość już dbających o linie osób powie, że to przyjemność, że nie bo to tylko zmienić trzeba nawyki. Kurna no przestańcie – to wcale nie jest tylko. Obecnie jestem mało ruchliwy i wpitalam za dużo słodyczy. Ten brzuch jaki wyhodowałem wcale nie jest od piwa, bo prócz guinnessa to niewiele ostatnio go pije a i ten okazjonalnie. W ogóle jakoś alkohol mi nie włazi w dużych ilościach – lubię wino czy jakiegoś drinka posączyć lub przy jakiejś okazji napić się z przyjaciółmi ale wódka czy whisky może stać u mnie w domu latami nietknięta. Ten brzuch to cukier. Musze iść normalnie na detoks cukrowy. Dieta też pozostawia wiele do życzenia bo jak mam jeść fit jak sam sobie potrafię wyczarować jakieś pyszne ciasto czy suty obiad a jeszcze muszę to wyczarować jadalne bo wstawiam dla Was przepis. I co? I gotuję, nie ruszam się i wpitalam. Zarąbista baza wyjściowa pod odchudzanie i uwierzcie trzeba zmienić nie jedną rzecz a wszystko.
Nigdy też nie miałem kompleksów na punkcie tego jak wyglądam – zawsze byłem brzydki. Ostatnio to nawet bardzo. Przystojny to jedno co czasem usłyszałem, ale też jak byłem młodszy. Wielki nos, wypadające włosy, budowa ciała nigdy jak u Apolla. Jedyne co miałem to coś szarego pod czaszką i brak strachu, Nauczyłem się przez lata tak operować słowem by nie czuć się gorzej w obecności nawet pięknej kobiety. W pewnym momencie urok osobisty, bezczelność wręcz i dobra rozmowa sprawiały, że bariery wizualne szły na plan dalszy i można było się do mnie przyzwyczaić. No weź pocałuj małopoluda…. w tym przypadku działa. Ale to też nie ułatwia decyzji o odchudzaniu bo dobrze mi ze sobą.
Jak więc przekonać to grube już ponad czterdziestoletnie ciało do działania i wzięcia się za siebie? Otóż znalazłem chyba powód, tylko jeszcze dojrzewa 🙂 Już zmieniłem radykalnie w ostatnich miesiącach moje życie. Wziąłem się za zaniedbany uśmiech i zacząłem serię bolesnych jak się okazało wizyt kilkugodzinnych na fotelu dentystycznym mojego znajomego Łukasza w Sanacji w Łodzi. Przez lata bałem się dentysty, a okazało się, że nie ma czego. Skończyłem z graniem po nocach w gry komputerowe. Nuti wierciła mi o to dziurę w brzuchu i słusznie bo przeginałem i to ostro. Wręcz twierdziła, że jestem uzależniony. Co jednak nie było prawdą bo to była tylko ucieczka od problemów i mój prywatny murek jaki sobie stworzyłem, który potrafiłem zburzyć z dnia na dzień. Nie gram i już – zadziałało. Polecam bo czasu mam teraz znacznie więcej i to co ostatnio robię, to właśnie dzięki temu, że przestałem grać jest w ogóle możliwe. Wracając do motywu, który widzę w oddali i dzięki, któremu pewnie coś zrobię i pójdę ze zmianami krok dalej to zwyczajnie otwarcie się na ludzi. Chcę zacząć jeździć po warsztatach, targach, łazić po knajpach, łazić po górach i nie sam a z bandą wiernych towarzyszy, którzy nie będą czekać aż się wysapię. Chcę kręcić filmy o gotowaniu, na których wielki brzuch nie ułatwia filmowania bo wystaje z kadru. Zatem dotarło do mnie że chcę… to już coś u mnie, uwierzcie. Zawsze jak coś chcę to to robię albo przynajmniej się staram z całych sił.
Potrzebuję tylko czasu i kopa w tyłek w formie wsparcia od przyjaciół co mam nadzieję chłopaki mi zapewnią. Nie zaczynam już – skończę zęby, zacznę chodzić na spacery no i będzie niedługo trochę więcej przepisów fit. Kolejno kroczkami ale trzeba się wziąć za siebie. Jakieś rady od was chętnie przyjmę… może nie wykorzystam od razu ale czytam jak zrobić to efektywnie i bez głodówek. Macie własne doświadczenia podzielcie się nimi ze mną – z góry wielkie dzięki.
Kibicuje mocno! Też przygotowuje się do zmiany trybu życia. I zrzucenia kilku kg. Więc trzymam kciuki. Pozdrawiam Dola
dzięki 🙂 pozdrawiam
O matko jedyna, już się boję, że usuniesz mnie z grona znajomych
a to niby czemu 🙂 pooglądać sobie Twoje słodkości będę mógł bez przeszkód najwyżej mi język będzie właził gdzie nie powiem 🙂
To mi ulżyło 🙂
Masz moje wsparcie i to w pełni. Tak się zastanawiałem, to już nie chodzi o wygląd, kurde tu chodzi, żebyśmy jakiegoś zawału nie dostali jeszcze przed pięćdziesiątką :).
dzięki no i masz racje temat zdrowia tez ważny 🙂
Czekam na Twoje przepisy Fit z wypiekami…na twarzy he he.
muszę się nauczyć najpierw zmienić przyzwyczajenia i trochę nowych rzeczy w kuchni musi się pojawić… a właśnie jakiej marki masz ten parowar?
Tefal