Na wstępie zaznaczę, że jak najbardziej popieram działania na rzecz ekologii, ale… za tymi hasłami i działaniami z nimi związanymi, nie zawsze stoją ludzie, którymi kierują dobre intencje. Cóż, żyjemy w świecie w którym rządzi pieniądz i Ci którzy go posiadają. Przyjrzyjmy się czy wszystko do czego nawołujemy, tak naprawdę ma jedynie dobre skutki.
Zacznijmy od prostej rzeczy. Nic nie jest oczywiste i jednoznaczne. Za każdym stwierdzeniem – zróbmy to by pomóc naszej planecie, stoi niestety jeszcze pytanie – jak? To jak mam wrażenie, że nie zawsze zostało dobrze przemyślane i dopracowane. Albo powinienem raczej napisać zostało, ale nie zawsze wynika z dobrych intencji. Często za kimś kto najgłośniej krzyczy o tym by coś zmienić i naprawić, stoi ktoś kto zaciera ręce, bo zyska na tej zmianie.
Mówię o dużych grupach kapitałowych, koncernach, politykach i nawet organizacjach przestępczych. Naprawdę wierzycie w swojej naiwności, że za tym by przejść np. na samochody elektryczne nie stoi nikt, kto na tym zbije fortunę? Wystarczy dużo o tym mówić, zaangażować w to organizacje i ważne osoby mające wpływ na opinię społeczną i mamy piękna kampanię na rzecz ekologii. Cała kampania opiera się na prostych założeniach. Ropa beee, bo truje (z czym się zgadzam), a samochód elektryczny lepszy. Tylko nikt nie pyta czy przypadkiem też do jego produkcji nie wyzyskuje się ludzi, czy nie potrzeba materiałów niszczących środowisko. I niestety, lepszy nie oznacza dobry. Ale zwyczajnie na tym można zarobić.
Po co więc szukać jeszcze lepszych rozwiązań, jak na tym półśrodku zarobimy przez najbliższe kilka lat krocie? A jak się ludziom znudzi i zorientują się, że tak naprawdę to niewiele się poprawiło, damy im nowe rozwiązanie – znów ciut lepsze i się będą cieszyć.
Czy wiesz, że by jeździć Twoim super eko samochodem potrzeba ok. 15 kg rudy kobaltu. Czy wiesz w jakich warunkach i gdzie go ludzie wydobywają? Czy wiesz, że jest silnie oddziałujący na środowisko, zatruwający rzeki i ziemię? Czy zdajesz sobie sprawę, że giną dzieci, byś Ty się chwalił sąsiadowi, że masz eko-furę? Nie bo nie zadajesz pytań o to skąd, gdzie i jak.
Prawda – poprawiasz stan planety, ale kosztem czyjegoś istnienia. Nie chcesz tego wiedzieć, więc nie pytasz. To proszę, wpisz w Google: „kopalnie kobaltu warunki” i poczytaj. Tak samo do produkcji takiego samochodu używa się innych toksycznych i rozkładających się w ziemi przez setki lat substancji. Myślisz, że za 10 lat jak zmienisz samochód to ulegnie biodegradacji na Twoich oczach? Tak Ci ten produkt przedstawiają.
To oszukiwanie nas przez koncerny i oszukiwanie samego siebie, że coś robisz. Myślisz teraz – to co mam nie jeździć autem? Przecież lepsze, że w ogóle coś robię niż nic. I masz rację, chociaż czasem na rower przesiąść się możesz, to akurat fajny pomysł. Ale zmień sposób myślenia o tym. W rozmowach z przyjaciółmi uświadamiaj ich, że to nie są sprawy oczywiste. Szukaj jeszcze lepszych rozwiązań. Prawdą jest, że proste kroki jak np. nieużywanie torebek plastikowych, już coś daje w skali globalnej. Jednak pomyśl czym je zastąpić, by to było ekologiczne naprawdę, a nie na niby. Proces myślenia niech się nie ogranicza tylko do idei.
Podobne mechanizmy zauważam u wegetarian i wegan. Tak samo jak z kobaltem mamy problemy z uprawą soi i awokado, właśnie kosztem środowiska i ludzi. Ratujemy krówki i świnki – spoko. Niszczymy planetę, karczujemy lasy pod tereny uprawne, a kogo to obchodzi – przecież to nie ja. Skąd mam awokado – no ze sklepu. Tak samo myślą Ci z którymi walczycie – mięso tez mają ze sklepu.
Wierz bądź nie, ale grzebiąc głębiej w wielu popularnych tematach z zakresu ekologii, produkcji żywności i towarów oraz energii, doszukasz się podobnych przykładów. Wiele rzeczy jest pięknie opakowanych, a ponieważ są lepsze, nikt nie zadaje pytań.
Ja takie działania nazywam technikami 3 małp. Pamiętacie takie trzy małpki z zamkniętymi ustami, oczami i uszami? Robią z was małpy, co nie widzą, że ktoś za tym stoi i pociąga za sznurki. Nie słyszą, że komuś się dzieje krzywda, bezpośrednio przez nas i nasze decyzje i wybory. Nie mówią o tym, bo to niewygodne fakty, a ubierając to w słowa, trzeba by było się do nich przyznać. Lepiej i łatwiej jest milczeć i udawać że się nie widzi i nie słyszy.
Świat jaki znamy i tak umrze w ciszy. Kolejny raz podnosząc głos w jego obronie – posłuchaj najpierw co ma do powiedzenia, popatrz czy nie zrobisz komuś krzywdy i zadaj Sobie pytanie – czy mogę zrobić to lepiej? Tak w ogóle myślenie jest fajne – polecam.
Wprowadzenie samochodów elektrycznych do powszechnego użytku to z pewnością krok w kierunku redukcji emisji szkodliwych substancji do atmosfery i ochrony środowiska. Jednakże, jak zauważyłeś, każde rozwiązanie niesie ze sobą pewne konsekwencje, a droga do pełnej zero emisyjności jest jeszcze długa i kręta. Przez to uważam, że kluczową kwestią jest również edukowanie społeczeństwa na temat kompleksowych aspektów zrównoważonego rozwoju oraz promowanie postaw konsumenckich, które uwzględniają nie tylko kwestie ekonomiczne, ale także społeczne i środowiskowe.
Bardzo fajnie, że o tym napisałeś! Ja wciąż walczę z wypominaniem każdego kotleta przez wegan, którzy przyłożyli rękę do zabijania plantatorów awokado przez kartele, które wywęszyły zarobek kupując ten tak popularny ostatnio owoc. Mój Stary z kolei śmieje się, że w pewnym sensie auto z silnikiem Diesla jest bardziej ekologiczne, niż auta elektryczne, bo owszem, puszcza spaliny, zanieczyszcza powietrze itp., ale dużo łatwiej się rozkłada po tym, jak dokona żywota. Inny temat – niedawno byłam we Włoszech i pierwszy raz widziałam słomki do napojów zrobione z… makaronu! U nas drogie jak cholera. Zapytaliśmy więc właściciela knajpy ile płaci, ma je… Czytaj więcej »