O tym, że papugi to świetne, inteligentne ptaszyska, przekonywało mnie już kilku znajomych, którzy zdecydowali je się hodować w domu. Ja nie poszedłem w tym kierunku, jednak dziś z Judytą postanowiliśmy poznać te ptaszory z bliska i w ramach świętowania rozpoczęcia naszej znajomości rok temu, wybraliśmy się w dzisiejszą niedzielę do papugarni Carmen w Łodzi.
Zdziwiło nas na wstępie, że pomieszczenie jest tak chłodne. Przecież to ptaki raczej kojarzone z tropikami. Jednak nie było im chyba zimno, nam trochę tak. Ptaków było pełno wszędzie. Na ziemi, w powietrzu, na linach i konarach. Różne gatunki, kolory, od tych wielkich, do maleńkich. Początkowo trochę onieśmielił nas ten widok, a powiew wiatru od skrzydeł przelatującego obok ptaka, odruchowo wywoływał odsunięcie się. Po chwili jednak mieliśmy już opanowane ostrożne poruszanie się, by papugi jakiejś nie kopnąć, bo potrafiły przechadzać się również po ziemi. Dodatkowo wręcz czekaliśmy, aż któryś się zdecyduje, nie tylko przelecieć obok, ale również przysiąść na nas, lub obok nas. Ludzi niestety też było sporo i uganiali się trochę za ptaszyskami, które nie bardzo miały ochotę iść do każdego, kto wyciąga rękę. Cóż niedzielne popołudnie to chyba szczyt w takim miejscu.
Po chwili trochę się przerzedziło i papugi zaczęły czuć się tez wyraźnie bardziej swobodnie. Zaczęły latać po całym pomieszczeniu siadać na ramionach i głowach, w ogóle o to nie proszone. W takim miejscu o wiele bardziej wskazany jest spokój niż szybkie ruchy, co udowodniłem jednej Pani, próbującej na siłę za pomocą patyczka ściągnąć papugę z liny. Stanąłem na przeciw papugi, skrzyżowałem ręce na piersiach i czekałem spokojnie patrząc się na ptasiora. Przekrzywił charakterystycznie głowę w lewo, w prawo i sfrunął mi na ramię. Ku zdziwieniu chyba dużemu tej Pani, a jej wzrok mógłby zabić. Papug się z nami zaprzyjaźnił i skubał sobie karmę przechodząc z ramienia mojego na Judyty. Nie przeszkadzało mu, że przechadzaliśmy się po całym pomieszczeniu. Czasem przyjaźnie skubnął tez ucho, albo oprawki okularów i chętnie wchodził w interakcję, skrzecząc coś po ptasiemu, jeśli mu się coś nie podobało.
Gdy sobie stanęliśmy na środku, raptem podleciał jeszcze jeden papug, potem jeszcze jeden, w pewnym momencie każde z nas miało po jednym na każdym ramieniu i jeszcze na głowie. Chyba im się spodobaliśmy. Bo wcale nie przylatywały by jeść, ale skubały palce, bawiły się napami w kurtce, a jak się po chwili okazało jeden z ptaków wtulił mi się w szyje i poszedł spać. Dołączył do niego drugi i miałem dwa śpiące ptaki na ramieniu.
Papugi niesamowicie pachną. Naprawdę, jakby mieszanką pyłku kwiatowego i miodu. Są bardzo delikatne, póki ich nie drażnicie i mimo ostrych szponów i dziobów, nawet jak złapią palec, to czujecie jak kontrolują nacisk i nie robią krzywdy. Nie każda lubi głaskanie czy pieszczoty, więc przy próbie dotknięcia piór, możecie się spotkać ze zdecydowana odmową w postaci delikatnego uszczypnięcia dziobem. Nie próbujcie nic na siłę. Dajcie ptakowi się oswoić z Wami. Przy dłuższym kontakcie pozwalają na dużo więcej.
Papugarnia to super sposób na odstresowanie się, świetna okazja by oswajać dzieci z przyrodą i uczyć je odpowiednich zachowań. To naprawdę miło spędzony czas i pozostawia w Was same ciepłe odczucia.
Z czystym sumieniem polecam papugarnię Carmen. Miły personel, widać, że ludzie opiekujący się papugami dbają o nie z pasji i miłości do zwierząt. Zajrzyjcie na stronę: http://papugarniacarmen.pl/, lub znajdźcie inną w swojej okolicy, bo są również w innych miastach i wybierzcie się na godzinkę lub dwie, polatać w chmurach z papugami.