Niestety media, rząd i nawet zwykli ludzie, którzy z ust do ust przekazują sobie newsy, nakręcają ogólną falę paniki, jaka się przez nasz kraj przetacza. Myślę, że nawet staje się to większym problemem, niż sam wirus. Plotki, sprzeczne informacje, wpisanie wirusa w kampanię wyborczą, dezinformacja… to wszystko wywołuje u nas… epidemię strachu. Są przecież lepsze sposoby na walkę z wirusem, niż wykupienie maseczek, czy żeli. Jakie?
Po pierwsze – poznaj wroga z którym walczysz.
Koronawisrus nie jest jakimś bardzo zaraźliwym wirusem. Wystarczą podstawowe środki ostrożności, higiena i unikanie skupisk ludzi, by zminimalizować znacznie ryzyko zakażenia. Nie jest też wirusem powodującym wysoką śmiertelność szczególnie, że w wielu przypadkach ma bardzo łagodne objawy i może być pomylony ze zwykłą grypą. Atakuje on z silnymi objawami głównie osoby starsze i posiadające inne schorzenia – więc te o obniżonej odporności. Tak więc nie taki diabeł straszny jak go malują ale i tak uważać trzeba. Nie sądzę by dało się go powstrzymać i pewnie już w większości krajów na świecie on się zadomawia. To, że testy go nie wykrywają to tylko wina tego, że zwyczajnie osoby chore, nawet nie są tego świadome.
Nawet jak się pojawi to i tak nie da się odizolować wszystkich. Osoba chora może prze kilka dni funkcjonować normalnie wśród innych osób, np. ekspedientka w sklepie, czy kelner. Przewinie się koło niej setki osób. Cześć z nich tylko będzie miało silne objawy i trafi do szpitali. Inni przeniosą wirus dalej.
Teraz po tym co napisałem pewnie masz wrażenie, że jesteś chory(a). Tak własnie działa ten mechanizm – epidemii paniki, ale spokojnie… weź głęboki wdech (może jeden z ostatnich) i pomyśl…
Nie mam objawów, ani nikt kogo znam.
Tak więc Twoje życie toczy się dalej i nic nie wskazuje na to byś był zagrożony w większym stopniu, niż jeszcze zanim to przeczytałeś. Czas więc się otrząsnąć, a ponieważ jak mawia stare przysłowie – chcesz liczyć, licz na siebie.. (lub jakoś tak), zminimalizuj ryzyko jak się da.
Po drugie – zachowaj środki ostrożności
Odporność – trzeba zwyczajnie ją podnieść w tym szczególnym okresie. Niestety zbiega się to z końcówką zimy. Też mamy pecha, że bardzo łagodnej i sporo wirusów zwyczajnie nie wymarzło i nas będzie atakować ze wzmożoną siłą. Nowalijek jeszcze nie ma, wiec o zastrzyk witamin też ciężko. Ale róbmy to, tym co mamy. Zadbajmy o własne i naszych najbliższych odżywianie. Przeprośmy się z babcinymi sposobami na zachowanie zdrowia i dobrej kondycji organizmu. Jedzmy czosnek, kiszonki, cebulę – będzie od nas jechać – trudno wolę śmierdzieć niż być chory. Jedzmy owoce i warzywa – te, które uda nam się kupić. Pijmy tran. To nie sprawi, że sienie zarazimy, ale nawet jak nas dopadnie, to przejdziemy tę chorobę lżej.
Higiena i prewencja – częste mycie rąk z pomocą mydła, szczególnie po kontakcie z innymi osobami. Unikanie osób kaszlących i kichających. Korzystanie z rękawiczek w środkach komunikacji miejskiej. Unikanie dużych skupisk ludzi jak imprezy masowe, msze, zatłoczone restauracje, supermarkety. Jak sam kichasz lub kaszlesz – zasłaniaj usta, najlepiej nie dłonią. Jak masz utrudniony dostęp do mydła i wody, noś przy sobie żel antybakteryjny. Wiem, że kupić go to masakra, ale znajdziesz w internecie sposoby jak zrobić go samemu w domu, np. tutaj u Kasi – https://myslipotarganej.pl/jak-zrobic-zel-dezynfekujacy-nie-tylko-na-koronawirusa/. Maseczki potrzebne są ludziom chorym, większość i tak z tych, które możesz kupić po super zawyżonych cenach na aukcjach, nie ustrzeże przed wirusem. To nic nie da.
Zapasy i bunkry – nie rób ich, to nie ma sensu. Kup na zapas najwyżej z kilo czy dwa więcej mąki, cukru, makaronu – czegoś na wypadek gdyby ludziom odbiło i tłumnie ruszyli do sklepów. Kupuj za to więcej owoców i warzyw i je wcinaj. Koronawirus będzie z nami jak zwykła grypa – przez lata. Nie stawiaj też bunkra – za droga inwestycja. Nie rzucaj pracy, nie żegnaj się z najbliższymi. To nie wojna.
Reakcja na objawy – wg, mnie skoro wirus jest już w Europie to niekoniecznie musimy się zarazić bezpośrednio od kogoś kto był w regionach zagrożenia. Musimy mieć to na uwadze. Jeśli mamy u siebie silne objawy tego wirusa, nie lekceważmy ich. Ale nie jeden z nich jak np. zmęczenie. Radzę zgłaszać takie rzeczy pozostając w domu, telefonicznie. Nie wybierajmy się do przychodni czy na SOR. Nie jedźmy w panice do szpitala na wydział zakaźny. Można odpowiedniej pomocy szukać na wstępie przez telefon w stacjach sanitarno epidemiologicznych.
Po trzecie – zdrowy rozsądek, gwarancją zdrowia
Najlepszą obroną przed wirusem jest skupienie się na sobie i otoczeniu i zachowanie zdrowego rozsądku. Zadbanie o minimalizację ryzyka. Omijanie zagrożeń i nie uleganie panice. Pomoże zdrowe odżywianie, szczególna uwaga i higiena oraz uświadamianie osób starszych w naszym otoczeniu. Musimy o nie zadbać, bo to oni są najbardziej zagrożeni. Ufajmy też naszej służbie zdrowia (może trochę mniej politykom i mediom). Tam pracują wykwalifikowani ludzie, którzy udzielą nam pomocy. w razie potrzeby. Żyć trzeba normalnie, bez strachu, jeśli nie jest on potrzebny. Nie roznośmy plotek, ale bądźmy czujni i dbajmy o siebie i najbliższych.
Mam tylko małe pytanko kto i po co zafundował nam całą tą panikę paraliżując świat i doprowadził do tak wielu zgonów nie związanych z koronawirusem.
Ostatnio nie oglądam wiadomości,wyłączyłam się totalnie i od razu lepiej się czuje.
To jest jakieś szaleństwo to co się dzieje, choroba jak choroba. Mniej zachorowań na całym świecie na Korona, niż na grypę w Polsce tylko w lutym. Media robią ludziom wodę z mózgu…
Czy szaleństwo to się okaże. Są niepokojące informacje na temat, czym jest jest ten wirus. Piszę o tym na swoim blogu.
Wirusy nie wymarzają. Natomiast są wrażliwe na wysoką temperaturę i promienie UV.
Zawsze słyszałem że mróz zabija wirusiska i jak tęga zima to ludzie mniej chorują – ale ja się nie znam bo lekarzem nie jestem 🙂 To oco się z nimi dzieje hibernują?
Wirusy nie są żywymi organizmami, ale zapakowaną w otoczkę informacją genetyczną, więc raczej nie można mówić o zabiciu czegoś, co nie żyje, można natomiast mówić o zniszczeniu go np. przez środki chemiczne, detergenty, promieniowanie, temperaturę itd. Wirus, by mógł się namnażać (ale nie rozmnażać, bo jak napisałam, to nie jest żywy organizm), potrzebuje dostać się do żywego organizmu, do wnętrza jego komórek, by je wykorzystać i się wtedy powielić w milionach egzemplarzy, uszkadzając przy tym komórki. Gdy jest tzw. tęga zima, to oznacza że jest mróz, a jak jest mróz, to powietrze ma mało wilgoci, a jak ma mało wilgoci,… Czytaj więcej »
wreszcie czuję jak to jest jak cos komuś z pojeć informatyki tłumaczę i się staram by zrozumiał – Twoja wypowiedź rozumiem i dziękuję za tak dużą dawkę informacji 🙂
Czyli musimy poczekać do lata 🙂
Niby tak, choć w przypadku koronawirusa naukowcy są wstrzemięźliwi z taką oceną. To jest nowy wirus, który latem jeszcze nigdy nie występował, więc to się dopiero okaże. Nie do końca bowiem są znane wszystkie drogi szerzenia się infekcji.