Grupy na Facebook stanowią w zasadzie ostatnią ostoję, na której możemy dotrzeć bez płacenia, do większej ilości odbiorców. Administratorzy grup jednak często wprowadzają dziwne zasady na nich, ograniczenia, regulaminy, albo wolną amerykankę i widzi mi się zależne od humoru sprawia, że jest to podwórko dość niestabilne. Co wpływa jednak na to, że i tak chętnie się w nie angażujemy i uczestniczymy w ich małych światach?
Prócz zalety jaką są mniej ograniczone przez Facebook zasięgi, która wpływa bezpośrednio na to, że osoby chcące się reklamować wykorzystują je do promocji treści. Istnieje jeszcze chęć przynależności do grupy społecznej. Grupy skupiają ludzi zainteresowanych pewnym zagadnieniem. Pozwalają na wymianę myśli i pasji z innymi użytkownikami, zainteresowanymi podobną tematyką. Pragnienie poczucia bycia w jedności z innymi, którzy dzielą nasze poglądy, jest w nas niezwykle silne. Sprawia, że dobrze się czujemy wiedząc, że ktoś myśli podobnie jak my. Wchodzimy zatem w grupę i mamy blisko siebie ludzi, którzy nam przytakują i pomagają. No, nie zawsze, ale jednak. Grupy często, są bardzo hermetyczne, a przez to i ciężko się w łaski osób je tworzących wkupić. Dodatkowo im większa hermetyzacja tym więcej zasad i tym większe niepodzielne panowanie administracji.
Na takich grupach bloger chcący promować treści nie ma co szukać. Administrator zazdrośnie strzeże swojej trzódki i postrzega to jako działania reklamowe. On tu buduje społeczność, a ktoś mu włazi i to wykorzystuje. Dodatkowo jeszcze ludzie mu zaczną z grupy wychodzić na inne strony zamiast pisać na grupie. Szczerze – czegoś tak głupiego, to dawno nie widziałem. Czemu? Wyjaśnię pod koniec. A teraz omówię typy grup z jakimi się najczęściej spotykam.
Grupy wydmuszki
Większość grup jakie znam (a jestem na bardzo wielu z racji choćby prowadzenia bloga kulinarnego i sam używam grup do promocji treści), to grupy tylko w części złożone i to bardzo małej, z realnych odbiorców. Popatrzcie na grupy po kilkaset tysięcy użytkowników i na lajki pod postami. Serio kilkaset tysięcy ludzi zostawiło 10-100 lajków pod prawie każdym postem? Czemu tak jest? Z bardzo prostej przyczyny, właściciele grup albo się zmienili i konto grupy wraz z użytkownikami zostało sprzedane lub przejęte, albo miała grupa pierwotnie zupełnie inny charakter. Również przez zwykłe działania promujące masowo, jak konkursy, quizy, śmieszne obrazki, w czasach jak FB na to jeszcze masowo pozwalał, lub drogą kupna sztucznie te liczby zostały zawyżone. Większość tych osób, które w nich są, to sztuczne konta, dawno zapomniane, a nie żywi i aktywni ludzie. Druga spora część ludzi, była w grupie kiedyś, ale się nią znudziła i odznaczyła powiadomienia. Garstka tylko jest zaangażowana, lajkuje i pisze cokolwiek.
Mały przykład. Jeśli mamy grupę, w której jest 100 tys. osób. Posty z grupy docierają do 15% z nich, czyli do 15 tys. Lajków pod nimi załóżmy, że mamy 100 pod każdym wpisem. To policzcie ile osób lubi wasz post procentowo, a zakładamy, że to ludzie o podobnych zainteresowaniach. Załamka? Nie! No własnie nic takiego się nie stało złego. Tak naprawdę to 200-300 osób tam realnie zagląda, więc nie mamy co płakać.
Pytanie jakie mi się nasuwa samo to, po kij mieć taką grupę? Zarabiać na tym się nie da, bo zwyczajnie to dno, a nie grupa. Nawet własne treści reklamowe gdzieś giną. Co, admin siedzi i się masturbuje do cyferek jakie osiągnął? No nic innego, praktycznego mi do głowy nie przychodzi.
Grupy królestwa
Drugi typ grup z adminami z ambicjami. Tu najczęściej mamy króla lub królową (specjalnie z małej piszę, bo znam wielu, których szacunkiem obdarzyć nie mogę). Admin ma wizję i bogato rozbudowany regulamin. Zebrał koło siebie grono wiernych popleczników i wraz z dworem prowadzi średniej wielkości naród, ku zagładzie. To grupy mocno zaangażowane społecznie. Skupione na jednym wybranym temacie. Wymagające często wiele od użytkowników i ściśle określonych działań. Częste witanie się i inna tego typu aktywność, ma sprawić zacieśnienie więzi społecznych. Często to się dzieje bardzo na siłę. Admin potrafi nawet strzelić okresowo focha, bo nikt się nie przywitał. Admin przy okazji chce być czczony przez wyznawców i wszelkie okazywanie niesubordynacji jest karane wygnaniem z królestwa. Zalety? Jeśli jesteś jednostką, która lubi małe zamknięte społeczności, w których ktoś mówi Ci co masz robić i za dużo myśleć nie musisz – idealne dla Ciebie.
Grupy tematyczne – demokratyczne
Najfajniejszy wg. mnie typ grup, w których tworzy się chyba najaktywniejsza społeczność, jednak zasady są luźne i jest w nich czasem spory bałagan. Admin istnieje, ale dyskretnie, bardziej sprawuje funkcję stróża prawa. Jak ktoś rozrabia to wywala i pilnuje ogólnie by się nic złego na podwórku nie działo. Tematyka postów jest otwarta, ważne by były tylko związane z tematyką przewodnią, ale i na wybryki użytkowników w formie śmiesznego obrazka, dla rozluźnienia pozwala. Posty blogerów traktuje jako wzbogacenie i urozmaicenie wątku. I tu wrócę do myśli podjętej wcześniej. Bo co tak naprawdę sprawia wstawienie przez kogoś u Ciebie na grupie linku do bloga czy strony? Tracisz ludzi? Gówno prawda! Od dawna już dzieje się tak, że ludzie wchodzą na stronę zewnętrzną i wracają na grupę po przeczytaniu i tam komentują. Jeśli tego nie robią to znaczy, że do kitu masz społeczność i trzeba się zastanowić jak to naprawić.
Posty z materiałami zewnętrznymi nie sprawiają, że Twoja grupa będzie gorsza. Zmuszenie ludzi do pozostania w jej kręgu też Ci przecież wymiernych korzyści nie daje. Wręcz pozwolenie ludziom na szeroko rozumianą otwartość, możliwość dzielenia się tym co znaleźli w sieci, sprawia, że będą częściej wchodzić i będą bardziej zaangażowani.
Na takich grupach panuje zazwyczaj przyjazna otwarta atmosfera, bo ludzie sami dbają z czasem o to podwórko, czując się jego częścią.
Grupy celowe
Sporo grup ma konkretne zadanie, nie zawsze oparte na tworzeniu społeczności jako czynnika wiodącego. Ludzie sami przyjdą bo tego potrzebują, a ważny jest cel jaki ich jednoczy. To zazwyczaj grupy ukierunkowane na pewne działanie, często tworzone w związku z jakąś akcją, kampanią, wydarzeniem, ale też często np. grupy wsparcia. Tu założenie jest proste i sposób działania również. Wchodzisz w nie, bo chcesz coś uzyskać, dostęp do informacji najczęściej w jakimś konkretnych zagadnieniu. Zaangażowanie użytkowników zależy od ich potrzeby zadawania pytań lub dzielenia się własnie informacjami. Ale przemija wraz z upływem czasu lub końcem wydarzenia, którego dotyczą. Celowe, więc: cel – reakcja – osiągnięcie celu – wygaszanie. Swoją drogą świetna pożywka na konta, później przekształcające się w grupy wydmuszki.
Grupy same w sobie to zjawisko bardzo pozytywne społecznie. Myślę, że zaraz po wydarzeniach, gdzie można sprawdzić co się dzieje na mieście dzisiaj, to druga przydatna rzecz, jaką się Facebookowi udało stworzyć. Mają pełno mankamentów, bo ludzie je tworzący, to tylko ludzie. Robią jednak i pełno pozytywnej roboty. Tworzą przyjaźnie, zbliżają ludzi, mamy możliwość poznawać osoby podobnie myślące i czujące jak my. Póki nie są uciążliwe i póki nie jesteśmy od tych mikro środowisk, w jakimś stopniu uzależnieni, to fajne zjawisko.
Jakie jeszcze typy grup spotkaliście na Swojej drodze? W jakich grupach czujecie się najlepiej? Podzielcie się Swoimi wrażeniami w tym temacie w komentarzu.
Nie można też zapomnieć o tym, że grupy na Facebook’u to też często narzędzie bezpośrednio połączone np. z kursami online. Wykupujesz kurs w wyższym pakiecie i z automatu dostajesz dostęp do tajnej grupy, gdzie możesz np. konsultować się z autorem kursu. Jeszcze nie kupowałam kursów w takich pakietach, ale myślę, że może to być całkiem przydatne!
tak masz rację. grupy często są wykorzystywane jako narzędzia również do komunikacji celowej przy sprzedaży produktów lub usług. Sam to kilka razy wykorzystywałem. Jak również przy zarządzaniu np. zadaniami pracowników przy organizacji imprez. Podciągnąłem to pod grupy celowe ale w zasadzie powinien być jeszcze jeden typ grup czyli zamknięte. Takie z możliwością zaproszenia tylko konkretnych osób w określonym celu.
Należę do kilku grup, które skupiają blogerów, ale większość z tych grup jest do niczego. Bo moim zdaniem na wielu takich grupach nikt nikogo tak naprawdę nie czyta, skupia się tylko na tym, by zdobyć komentarz. Myślałam, że takie grupy ułatwiają docieranie do czytelnika, ale teraz jestem co najmniej sceptyczna.
Tylko ie mylmy tutaj teraz grup wsparcia przy promocji blogów z grupami dla blogerów, to dwie różne sprawy… Na grupie wsparcia promocji owszem, ktoś Ci wejdzie na bloga, zostawi byle jaki komentarz, byle zostawić (bo musi) i pójdzie w swoją stronę. Natomiast na grupach dla blogerów nawiązują się znajomości, czasem przyjaźnie, dostajesz masę wiedzy, wymieniasz się doświadczeniami… Dwie zupełnie różne sprawy. Na takich grupach często osoby wchodzą na Twojego bloga, bo wcześniej napiszesz coś interesującego na grupie. Ja do dziś bym marudziła jaki mój blog jest brzydki i zapyziały, gdyby nie to, że sporo osób z takich grup dla blogerów… Czytaj więcej »
Ania w zasadzie powiedziała to o czym myślałem. Grupy wsparcia to zło i spam… posty tylko w celu uzyskania ruchu z komentarzem zero wiedzy i tych sam jak ognia unikam.