Lubię jeść poza domem, lubię też eksperymenty i sprawdzanie nowych smaków. Na moje szczęście powstało wiele małych bistro oferujących potrawy z całego świata. Specjalnie użyłem nazwy bistro, a nie restauracja, bo w tych drugich problem nie występuje tak często. W dużych miastach możemy co chwilę potknąć się o kebaby czy chińczyki, ale tu nie o nich będzie mowa bo to ani bistro ani restauracja, a wbrew pozorom, to one nawet swój mierny poziom ale trzymają. Będę dalej używał słowa knajpa – bo chyba najbardziej bliskie.
Bardziej chodzi mi o knajpy gruzińskie, ukraińskie, tajskie, afrykańskie, amerykańskie, peruwiańskie, greckie itd. itd…. Mam w moim mieście tego pełno. No i fajnie, że są, fajnie też, że są tak różnorodne jednak jadłem ostatnio w kilku z nich i jestem przerażony. Wyłączam z listy restauracje japońskie, bo tu same ścisłe procedury przygotowywania jedzenia, narzucają pewien standard (co nie zmienia faktu, że są lepsze i gorsze również).
Po pierwsze: prawda na talerzu
Nie wiem czy właściciele sporej części z tych knajp to Polacy, którzy wpadli na pomysł prowadzenia gastronomii. bo to się opłaca? Lubię kuchnię tajską, bo byłem tam dwa lata temu na wakacjach i mi smakowało, to otworzę sobie coś takiego? Czy wręcz odwrotnie to jakiś zagubiony obywatel innego egzotycznego kraju wpadł do Polski, poznał jedną z naszych pięknych kobiet i tu został. Jednak musiał z czegoś żyć, a że jego mama dobrze gotowała i to i on da radę. No to robię knajpę, a że produkty nie te, że nie do końca wiem jak – olać to. Polak głupi i tak nie pozna. Czy wreszcie właściciel nie ma zielonego pojęcia o co chodzi, zatrudnia kucharza, ten mówi, że umie zrobić to i to i spoko, to działamy. Nikt tego jednak nie kontroluje na żadnym etapie – da się jeść, to kasa będzie i tak nikt się nie pozna. Wychodzi jakiś koszmar, przy którym Food Truck (dobrze przemyślany), to wykwintna restauracja – przynajmniej biorąc pod uwagę smak.
Niestety w większości przypadków właśnie smak, zapach, sposób przygotowania, składniki nie maja nic wspólnego (prócz delikatnych akcentów), z kuchnią jaką starają się imitować. Prawda jest na talerzu – tu widać niestety wszystko. Możesz mieć piękny lokal, ładnie wystrojony. Możesz w nim gadać po włosku, czy zatrudniać kelnerów ubranych w narodowe stroje. No nic to nie da jeśli to co serwujesz, jest zwyczajnie niejadalne i do kosza pasuje. Problem leży głównie właśnie w:
- składnikach – te zagraniczne są drogie to damy ich mało,
- przyprawach – Polacy nie używają ich tyle to dajmy mniej,
- przepisach – często modyfikowanych pod nasze smaki
- sposobie wykonania – niby podobne ale nie to, bo zwyczajne braki techniczne wyłażą
Po drugie: jakość
Jeśli już decydujesz się prowadzić zagraniczne bistro, to sprawdź koniecznie czy:
- produkty jakich musisz używać są dostępne w tym kraju. Jeśli tak, to w jakiej cenie, by potem nie okazało się, że danie, które chcesz przygotować musi kosztować 100 zł za talerz. Potem będziesz kombinował z ilością lub zastępowaniem składników, by to w ogóle ktoś zamówił.
- ktoś kto u Ciebie gotuje naprawdę zna tę kuchnię – nie wystarczy być meksykaninem by znać kuchnie meksykańską od strony jej przygotowywania. Musi mieć jakieś wykształcenie w tym kierunku i doświadczenie. Idź do najdroższej, polecanej restauracji z kuchnią jaką chcesz serwować i poznaj smaki. Potem niech ugotuje dla Ciebie kucharz którego chcesz zatrudnić i porównaj jak bardzo odbiega od rzeczywistości to co mówi z tym co serwuje.
- to smaczne dla innych, nie tylko dla Ciebie – dbaj o poziom i weryfikuj czy ludziom to smakuje. Najbardziej mnie wkurza w knajpach, jak kelner zamiast spytać czy mi smakowało, to 3 razy zadaje pytanie – czy podać coś jeszcze. Równie dobrze może spytać czy jest Pan masochistą.
- to co zamierzasz gotować przełkną Polacy. Czasem niestety jest tak, że nie wszystko u nas się przyjmie. Wtedy najczęściej danie zostaje zmodyfikowane, do gustu obywateli danego kraju, jednak czy to dalej to danie? Staraj się być wierny swojej kuchni, najwyżej serwuj tylko to, co uważasz że jest dla nas jadalne.
No niestety, chcąc podawać jedzenie nawet bliskie naszym granicom, musimy znać się na tym co podajemy. Musimy wiedzieć jak to smakuje w oryginale, jakie są podstawowe zasady danej kuchni, dbać o jakość składników. Danie wtedy będzie smaczne i goście zadowoleni. Podrabiając jedzenie idziesz na dno. To już nie te czasy, że ludzie nie wiedzą jak co smakuje. Jeździmy po świecie, próbujemy, porównujemy. Jeśli jem coś w knajpie, która chce mnie oszukać, przykro mi ale nie zostawiam na niej suchej nitki.
Po trzecie: wyrażajmy opinie
I tu właśnie jest coś czym sami możemy wpłynąć na jakość i wygląd knajp, które nas otaczają. Boimy się wyrażać głośno opinię o tym co jemy. Nawet jak kelner (taki jakiś odważny), spyta nas o to jak smakowało, uśmiechamy się i mówimy: dobre. Czemu? Bo to wynieśliśmy z domu. Mama pytała czy dobre – powiedziałeś, że jeść się tego nie da? Nie, bo albo sprawiłeś jej przykrość, albo w łeb dostałeś. W każdym razie zawsze to było ryzykowne.
Jeśli nie potrafisz powiedzieć bezpośrednio kelnerowi czy kucharzowi, że świnie lepiej by karmił, to masz dostępne do tego przeróżne narzędzia. Opinie na Google, serwisy z opiniami, Facebook itd. Ludzie zacznijcie z tego korzystać! Nie namawiam do hejtu, jednak jeśli uważacie, że coś jest nie tak przygotowane jak trzeba, coś było nie tak podane, nie było właściwe zachowanie obsługi, nie trafiło to w Wasze gusta – napiszcie to. To nic złego szczególnie jeśli opiszecie problem i będzie to krytyka konstruktywna. A jeśli napisze coś podobnego prócz Was 30 osób, to może dotrze to do właściciela lokalu i zastanowi się czy coś nie zmienić. Oczywiście jak Wam się coś podobało to też piszcie i wskazujcie konkretnie co.
Ja swoje opinie wyrażam i knajpom, w których spotkało mnie rozczarowanie, które przyczyniło się do napisania tego wpisu, się po nosie dostało. A tym, w których mi coś smakuje puściłem miłe słowa. Na szczęście takich lokali, w których można dobrze zjeść prawdziwą, niepodrobioną kuchnię z obcego kraju, też kilka znalazłem. Sam też czytam opinie przed wybraniem się do lokalu, jednak niestety większość z nich to teksty sponsorowane i trzeba umieć je odróżniać od tych prawdziwych. Jednak można śmiało się nimi kierować jeśli lokal ma ich dużo i widać, że są pisane szczerze.
Ogólnie polecam spotkania z kuchnią nam nieznaną, jednak uczulam na to by sprawdzać na ile w danym miejscu ta kuchnia to oryginał., a nie podróbka. Potem powiemy sąsiadom – eee mnie kuchnia tajska nie podchodzi, bo zjedliśmy jedno kiepsko przygotowane danie, w lichej knajpce. Próbujmy, eksperymentujmy sami w kuchni i bawmy się poznając nowe smaki jednak nie bezkrytycznie.