Ponaglany wręcz, bo z takim ciepłym przyjęciem spotkały się te historie, że dostaje pytania kiedy następne, publikuję kolejną część. Zapraszam też do dzielenia się własnymi ciekawymi wspomnieniami w komantarzach.
Pierwsza pizza
Na początku lat 70-tych często byłem w Słupsku, odwiedziłem pizzerię, jedną z pierwszych jakie otwierały się w Polsce. Bardzo mała przytulna, kilka stolików na środku piec, w którym piekły się pizze. Cały wystrój z drewna w koło wisiały warkocze cebuli, czosnku i papryki. Magnetofon, przyjemna muzyka. Jadłem po raz pierwszy pizzę. Ciasto, boczek z cebulką i ser do tego wytrawny ziołowy wermut – była fantastyczna przypominała mi połączenie włoskiej pizzy z niemieckim ciastem które jadłem często w młodości. Autochtonka mieszkająca na Warmii, nauczyła przepisu moją mamę. Robi się ciasto drożdżowe rozwałkowuje na to przesmażony lekko boczek z cebulką, zwija w rulon jak makowiec i piecze. Można jeść na ciepło zamiast ziemniaków do drugiego dania lub na zimno. Ja bardzo lubię pizzę ma zimno z herbatą.
Uczta w restauracji MAXIM – Kijów
Rok po wybuchu elektrowni w Czarnobylu wybrałem się z kolegą do Kijowa, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza, tam spotkaliśmy się z koleżankami ze studiów znajomej z Mińska. Były naszymi przewodniczkami, po całodziennym zwiedzaniu jak również zakupach a może odwrotnie, zaprosiliśmy piękne dziewczyny na kolację do lokalu Maxim. Tam poszaleliśmy kelner złączył dwa stoliki bo na jednym nie zmieściły by się potrawy. Na ciepło ucha „zupa rybna” przyrządzona z kilku gatunków ryb słodkowodnych, oczywiście kawior czerwony, bo czarny trochę był jednak za drogi. Różne wędliny, pasztety, surówki, owoce i ciasta. Były też zielone długie patyczki, myśleliśmy że to pędy bambusa, były trochę twarde i długo trzeba było je żuć. Okazało się, że były to marynowane pędy czosnku, które jadłem po raz
pierwszy.
Uczta zakrapiana szampanem i innymi trunkami była wyśmienita. Kelner przyniósł rachunek dziewczyny z ciekawości zajrzały i zaniemówiły. Jedna jak trochę doszła do siebie, mówi przecież to są moje 4 pensje a obie pracowały jako dentystki. My to przyjęliśmy z uśmiechem, kelner dostał jeszcze napiwek. Dla nas były to naprawdę małe pieniądze.
Zawsze powtarzam na wczasy należy jeździć do biedniejszych krajów, tam dopiero czuje się moc własnego portfela, nauczył mnie tego pewien Anglik. Młody chłopak, który jeździł po całym świecie. Gdy skończył studia chciał odpocząć wybrał się do Indonezji a tam na malutką wyspę, wynajął pokój z całodziennym wyżywieniem na miesiąc za co zapłacił 100 dolarów – równowartość 2 dni pracy. Dojazd zorganizował sobie czarterami, bardzo tanio. Na plaży prawie nikogo nie było, zbierał orzechy kokosowe, łowił ryby w oceanie – pełny relaks.wspomnienia kulinarne ojca Karola 3
Artykuł napisał Karol Kosiński sen. – Profil na facebook
Teraz pizzę mogę mieć po jednym telefonie, dostarczoną do domu.