Jestem człowiekiem pracującym stale przy komputerze, komórce i dostęp do internetu mam prawie stały. Bycie offline to luksus, na który zazwyczaj nie mogę sobie pozwolić. To nawet nie uzależnienie, ale zwykłe narzucenie standardu, przez rodzaj pracy. Szczerze, to tęsknię za takimi chwilami gdy komórka idzie w odstawkę, jednak nie udaje się to zbyt często. W tym roku urlop jednak postanowiłem spędzić właśnie w ten sposób. Czy to się uda?
Niestety muszę to przygotować. To nie takie proste się okazuje, siedem dni to nie kilka godzin. Wyłączasz telefon i masz w nosie. Jeszcze prócz samego faktu, że będę poza siecią, muszę mieć komfort psychiczny, by tam nie chcieć zaglądać. Do ogarnięcia jak się okazuje, z moich wstępnych założeń, jest naprawdę sporo rzeczy.
Lista zadań przed wyjazdem:
- Maile od klientów i wszelka korespondencja – trzeba ustawić autorespondery z informacją o tym, że jestem na urlopie i odpowiem po przyjeździe. Nie można tak ludzi zostawić bez słowa na tydzień.
- Zamówienia – też konieczna informacja na stronach, że realizacja zamówień zostanie w tym czasie odroczona o kilka dni.
- Zlecenia terminowe – trzeba również pozostawić wszędzie informację o tym, że znikamy na kilka dni i kontakt z nami będzie utrudniony, a wręcz niemożliwy.
- Strony i media społecznościowe – publikacje można zaplanować na zapas na dany dzień, ale również warto dać informację o tym, że nas pająki za obraz wciągnęły i nie odpowiadamy na wiadomości nie dlatego, że mamy kogoś w nosie.
- Warto też na pocztę głosową w komórce nagrać komunikat o tym, że do dnia X nas nie będzie.
- Muszę powiadomić wszystkie firmy jakie mogą w tym czasie z pilnymi rzeczami zadzwonić, bo zazwyczaj wtedy to robią.
- Znajomi też by się nie obrazili, muszą wiedzieć co planuję.
Dopiero jak zacząłem robić tę listę, tak naprawdę sobie uświadomiłem, ile rzeczy jest z tym powiązanych. By zapewnić sobie spokój na kilka dni muszę wykonać tyle zadań. To tylko kilka dni gdzie znikam. Przeczytaj tę listę jeszcze raz i pomyśl ile rzeczy Ty też musisz wykonać, by cieszyć się spokojnym urlopem, bez pracy i klientów. Pewnie jak masz etat, zamykasz drzwi w pracy za sobą i co dzień masz spokój do kolejnego ranka. Działając na własna rękę, wygląda to jednak zazwyczaj zupełnie inaczej.
Czemu warto?
Po co się zamierzam zatem tak męczyć i przygotowywać to wszystko? Bo to ma być urlop, a nie martwienie się o to, że coś się wydarzyło na kogoś stronie. Bo chcę mieć spokój od telefonów, rutyny dnia codziennego i potrzeby sprawdzania co chwile co nowego na Facebook. Bo chcę się cieszyć tym, że odkrywam nowe miejsca, poznaję nowych ludzi i doświadczać przygody pełną piersią, z wolnym umysłem.
Pytanie tylko jedno jakie mi się automatycznie nasuwa – czy dam radę? Co będzie silniejsze – radość z wolności, czy poczucie braku pewności, że wszystko jest w porządku? Boję się, że jednak w głowie zostanie coś, co będzie szeptać: a może strona Ci padła, zaatakowali ją hackerzy i masz na niej pasek z wiadomości TVP 1? Jak pozbyć się takich obaw, jak mimo odcięcia i tak mieć spokój? Strasznie dużo tych pytań, ale to dla mnie będzie nowe doświadczenie. Jeszcze na taką skalę odstawienia Internetu nie robiłem. Mam nadzieję, że duża ilość atrakcji i nowych doznań, pozwoli mi zapomnieć o tym, że coś się dzieje i pozbyć się tego odczucia. Może Ty masz jakieś podobne doświadczenia i się ze mną tym podzielisz? Na co jeszcze zwrócić uwagę i jak poradzić mam sobie z tym wewnętrznym niepokojem? Wszelkie dobre rady w komentarzach, mile widziane.
Nie wiem czy to w moim przypadku jest realne. Ostatnio miałam szybki wypoczynek w górach z telefonem i internetem w ręku :/ Bałam się, że każdy dzień bez mojej aktywności tylko zaszkodzi moim sprawom…
Oddaj komuś telefon i powiedz by Ci nie oddawał dopóki nie zrobisz mu krzywdy – zawsze to jakieś 15 min. luzu 🙂
Jak spróbuję takiego urlopu to się przekonam czy się da, czy się nie da. Daj znac jak będziesz po odwyku. Jestem ciekawa wrażeń
to dopiero we wrześniu niestety ale już sie przygotowuję 🙂