Tak, wiem to nie szanta ale pieśń pracy, jednak klimat zbliżony i rytm i to właśnie o szantach i pieśniach morza ten post będzie. To właśnie te utwory są ze mną od wielu lat i graja w moim sercu. Pierwszy raz śpiewałem je jeszcze będąc dzieckiem. Prosty rytm, proste melodie i klimat, który jest niepowtarzalny. Ale na początek posłuchajcie mojej wersji 16 ton:
Moja przygoda z szantami rozwijała się na przestrzeni lat. Festiwale, ogniska, rejsy i nawet w domu przy gotowaniu czy monotonnych czynnościach – były ze mną wszędzie. Często się łapię na tym, że własnie coś z tego repertuaru nucę pod nosem. Wyrosłem na takich klasykach jak 4 Refy, Banana Boat, Mechanicy Szanty, EKT Gdynia, Mordewind czy Ryczące dwudziestki. Często pracując puszczam sobie albo jakieś radio internetowe z pieśniami morza lub swoją ulubioną składankę.
W tych utworach ważny jest tekst i przekaz. Melodia owszem też, jednak wiele z nich opowiada prawdziwe historie. To nie jest monotonny jeden rodzaj pieśni. Są piękne ballady, rytmiczne pieśni pracy, skoczne polki, mroczne pieśni żołnierskie jak również i wesołe i luźne piosenki humorystyczne. Szanty są niezwykle różnorodne i pewnie każdy w tym gatunku znajdzie coś dla siebie. Bo przecież prawie każdy zna takie utwory jak: Gdzie ta keja, Hiszpańskie dziewczyny, Cztery piwka. I chcecie mi wmówić, że pieśni żeglarskie są Wam obce?
Posłuchajcie innych moich wykonań piosenek z tego gatunku i przekonajcie się sami jak różnorodne i ciekawe są to piosenki.
- Szanty – Molly Malone
- EKT Gdynia – Dwie drogi
- EKT Gdynia – Niepoprawny gość
- Szanty – Ballada o wikingach
- Andrzej Korycki – Rejs tawerną
- EKT Gdynia – Piosenka dla mojej dziewczyny
- Paweł Orkisz – Przechyły
- Mechanicy Szanty – Marco Polo
- Press-gang – cover by donpedro & nutelka
- 6 błota stóp – cover by donpedro
- EKT Gdynia – Gdzie ta keja
- Szanty – Z pijanym żeglarzem
Początek trochę nieczysto ( chyba lekko poza skalą dla Ciebie), ale poza tym…REWELACJA!!!!! Zpieraciłabym to nagranie 😉
skala dokładnie moja tylko niepewnie wlazłem, juz mi sie poprawiać nie chciało 🙂 „zpieraciłabym” heh a co to za dziwne słowo?