Świeczki od strony technicznej

Kosą po patelni

Jakiś czas temu, Judyta złapała bakcyla na robienie świeczek. Odlewane, decoupage, zwijane, lampiony… szerokie pole do popisu i jak się okazało, również sporo wyzwań natury technicznej. Sam produkt jako świeczka mnie nie bawi – ot stoi sobie, pali się czasem, jednym słowem kurzołap kolejny do wycierania. Jednak już jak to zrobić, bawi mnie setnie. Ale od początku…

--- Reklama ---

Niby „babskie” zajęcie, to całe rękodzieło, robienie mydełek, świeczek, szydełkowanie itp. itd… jednak jeśli przełamie facet pierwszą niechęć do takich rzeczy, okazuje się, że głównie, to borykanie się z różnymi problemami technicznymi. Dobór materiałów, technika topienia, zalewania, wydobywania elementów. To mnie kreci, jak się okazało najbardziej. Lubię wyzwania, a tu miałem ich nadmiar. Wręcz bym powiedział, że banalne rzeczy wywołują dreszczyk emocji i niepewność, czy się uda.

Pierwsze wyroby jak się okazało miały sporo wad fabrycznych… testowała to moja rodzona Mama, której o mało domu nie spaliłem, dzięki pięknemu prezentowi – no niestety, tylko (dobra piękne to za duże słowo) ładnemu. Zatapianie elementów w całej powierzchni świecy, szczególnie łatwopalnych było – przyznaje – złym pomysłem. Jako element dekoracyjny – spoko, praktyczny – tylko pod opieka dorosłych z gaśnicą.

Jak to mówią pierwsze koty za płoty. Judycie szło znacznie lepiej z jej techniką decoupage, w której już miała doświadczenie. Jej wyroby były ładne, te przy których pomagałem raczej koślawe. Z każdym kolejnym wyrobem jednak wpadaliśmy wspólnie na nowe pomysły, jak udoskonalić kolejne etapy pracy. Powoli, małymi krokami, zaczęło coś z tego wychodzić. Efekty naszych działań możecie zobaczyć na stronie Myśli Potarganej w sekcji Świece i lampiony i przy niektórych świeczkach, miałem znaczny swój udział. Sami oceńcie czy to ma sens i jest ładne, bo o gustach się nie dyskutuje.

Wreszcie nadszedł moment, w którym stwierdziłem, że wypłynę na głębokie wody twórczości wszelakiej i wykonam coś sam. Techniki jak zostało to wykonane nie zdradzę, bo nie podglądałem nigdzie tego i jest to efekt kombinacji i przemyśleń na temat: co by tu spitolić by wyszło lepiej. Świeczka jest w każdym razie malowana ręcznie i słuchajcie, obojętnie jak by była koślawa i niedopracowana, to jestem z niej dumny.

W zasadzie to niekończąca się przygoda i jak zacząłem się wgryzać w temat, to odkryłem setki nowych technik i możliwości i wciągnęło mnie to bardzo. Mówcie co chcecie, ale to uspokaja, angażuje szare komórki, odrywa od zwykłych czynności i sprawia naprawdę niesamowita frajdę. Jeśli chcecie, spróbujcie to nic trudnego, a u Judyty znajdziecie kilka poradników jak zrobić świece ozdobne.

Swoją drogą, jestem ciekaw, czy jakiś facet również przyzna się do tego, że np. lubi z żoną układać puzzle lub robić jakąś inną, zupełnie niemęską rzecz? Wiem, że takie rzeczy robicie…

Poleć ten wpis innym
1 komentarz
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze