To co się dzieje na facebook, przez ostatni rok, to nie odosobniony przypadek. Ogólnie zauważam tendencję mediów społecznościowych do hermetyzacji, czyli zamykania ruchu wychodzącego tak, by pozyskać jak najwięcej ruchu wewnętrznego i zatrzymać tym samym użytkowników we własnej strefie. To, że wykorzystują do tego przy okazji techniki poprawiające monetyzację tego ruchu, jakby dzieje się przy okazji.
Facebook na jesień 2017 r. stwierdził, że dobrym pomysłem będzie przycięcie zasięgów. Dla nich to super pomysł, ludzie jednak, którzy opierali swoje biznesy na tym portalu, płakali. Takich przycięć już było od tego czasu kilka. Polega to na prostym mechanizmie, który sprawia, że Twój post widzi coraz mniej osób – nawet jak subskrybują Twoją stronę lub profil. Jedna na trzy, potem jedna na pięć, teraz mam wrażenie, że nawet już jedna na siedem osób widzi tak naprawdę, to co napisałeś. O co w tym chodzi? Jak nie wiadomo o co, to o pieniądze. Nie jest niczym tajnym, że facebook jednocześnie zaczął reklamować mocno właśnie promowanie postów. Dotrzyj do większej liczby odbiorców (bo własnie Ci ich ograniczyliśmy). Promocje niestety są płatne, może niewiele, jednak płacić za to, że Twój post zobaczy ktoś, kto zdecydował się by to widzieć – to lekkie przegięcie. Większość i tak płacze i płaci, więc biznes się kręci.
Firma, która wydała już krocie na to, by pozyskać ludzi, musi wykorzystać ich potencjał, a tym czasem zmiana zasad sprawia, że nie ma jak z tego korzystać. Jest sposób na to by posty się ludziom wyświetlały i widzę, że sporo firm korzysta z tego i edukuje swoich odbiorców, by podobnie jak na youtube dzwoneczek, klikali tutaj „wyświetlaj najpierw”. Jednak jest to utrudnienie dla użytkownika i mało osób z tej opcji korzysta, a potem się wkurza, że nie ma informacji o nowych postach, na ulubionych stronach.
Zaostrzone też mocno zostały przy okazji zasady rozdawania banów. Sam publikuję przepisy na grupach, stronach i udostępniam linki w komentarzach, więc często muszę siedzieć i wręcz zapisywać, ile to razy dzisiaj wstawiłem już link, by nie dostać blokady konta. Te same blokady i limity są też na instagramie. Dzienne, godzinowe i inne jeszcze. Z głowy pierwszy raz bo jest krótko, ale dalej czasy się wydłużają. Linkowanie zewnętrzne na facebook i tak mija się z celem a na instagramie nie działa, chyba tylko jako opcja ułatwienia życia użytkownikowi fb, bo jak się okazuje, już od bardzo dawna linki są ale nic nie dają do pozycjonowania bo są nofollow.
Tak wiec mamy portal, na którym musimy płacić by ktoś to zobaczył, którego użytkownicy niechętnie wychodzą poza niego, bo tak łatwiej przez apkę, Wstawiamy tam posty o tym, że coś mamy fajnego do przeczytania na stronie i jeszcze potrafią nas zrugać za to, że na stronie, a nie na fb. Bo ktoś musi kliknąć. Ludzie zmuszeni trochę zostali do tego, by też z tej strony się nie wynosić, wszystko masz tutaj to gdzie będziesz łazić?
Kolejnym niepokojącym działaniem jest ze strony facebook, ostatnie przycinanie tez grup, które do tej pory były wyspą nietkniętą redukcjami. Już przeniesiono niepotwierdzonych ludzi do kolejki, co jest i dobrym posunięciem, bo grupy miały takich ludzi pełno zaliczanych do aktywnych użytkowników i to zamazywało realny obraz. Jednak wróbelki ćwierkają już o tym, że miarą ilości ludzi naliczanych na kontach w przyszłości, ma być ich aktywność. Czyli, nie komentujesz, nie lajkujesz, tzn. że nie lubisz i wypadasz. Facebook swoją drogą z ciągłym wtykaniem nosa w nasze sprawy, poprzez zbieranie najróżniejszych danych, lubi pokazywać, że za nas wie co lubimy i chcemy robić.
Podobnie zachowują się też inne serwisy, naśladując tych największych. Czy słusznie? Raczej nam to na korzyść nie wyjdzie, ale im tak. Jaka zatem jest przyszłość Internetu i strefy social? O tym, że facebook umiera słyszymy od lat, ale jakoś nie umarł i ma się dobrze. Alternatywy są, ale jeśli jesteś tam sam, a Twoi znajomi gdzieś indziej to smutno. Firmy mają dziesiątki obserwujących, o których muszą dbać to się nie wyniosą i kółko się zamyka.
Ja używam facebook i instagram po to, by powiadomić o tym, że coś się pojawiło, ale to strona jest dla mnie najważniejsza. Może na tym tracę, że nie przykładam tak dużej wagi do nich, jednak sto razy bardziej cieszy mnie komentarz pod wpisem tutaj niż tam. Ktoś kto zadał sobie trud by to co naskrobałem przeczytać, dotrwał do końca kliknął 3 razy i jeszcze coś skrobnął jest dla mnie WIELKI. Docenia w ten sposób mój czas i okazuje mi szacunek.
Pozostaje nam trzymać te konta, by wiedzieć co się dzieje na świecie i u znajomych, kiedy kto ma urodziny, co fajnego w okolicy, co ma Kowalski na obiad, a pies sąsiadki dostał biegunkę. A firmy muszą wklejać swoje posty i bulić, by ktoś je zauważył. Czy przypadkiem nie jesteśmy już niewolnikami komórek, mediów i firm reklamowych? Ale to już temat, na osobny wpis…
Ja bym tak nie rugała Facebooka… Zuckerberg ma pełne prawo do żądania hajsu za reklamowanie się na facebooku. Tak – posiadanie funpage jest swojego rodzaju reklamą 🙂 Blogerzy też biorą kasę za wpisy płatne, to czemu Facebook ma być głupszy? Udostępniasz komuś miejsce na swoim blogu i bierzesz za to kasę? Dlaczego w takim razie Facebook ma Ci oddawać swoją przestrzeń za darmoszkę? To też jest firma, tez chce robić biznes 🙂 A to, że dajemy sobie wyznaczać co naszym zdaniem jest dla nas ważne i widoczne (teraz piszę o prywatnych kontach) to już nasza sprawa. Jak jesteśmy tak leniwi,… Czytaj więcej »