Tak przyznaje się byłem nałogowym graczem, a w zasadzie jestem nadal, bo jak alkoholizm, gry online wciągają na całe życie i później nawet jak zrezygnujesz, to tylko stała walka z tym by robić to mniej, lub w ogóle. Rynek gier to jeden z prężniej rozwijających się rynków na świecie. Grają i dzieci i dorośli, nie ma reguły. Postaram się wam trochę o tym od kuchni opowiedzieć.
Początki i idea
Sam zacząłem grać… już nie pamiętam kiedy, w każdym razie jak przystało na nerda informatyka, zacząłem kontakt z grami dość wcześnie. Nie były to jednak gry jak teraz, w które grają miliony ludzi na raz, na całym świecie. Były doskonałą rozrywką i wybaczcie ale nie przedstawię grania w tym wpisie jako zło wcielone, wręcz Was zachęcę do nich, tylko wszystko musi mieć umiar. Później przyszły na rynek gry online, nie mówię tu o przeglądarkowych grach typu szachy, tylko o porządnych tytułach. Głównie grałem w gry MMO/RPG, zaczynałem chyba od Last Chaos, stara produkcja już bardzo. Potem były inne WoW, Black Desert, Guild Wars, Aion… i dziesiątki innych produkcji. O co w tym chodzi? Tworzy się postać, ma ona konkretne cechy i umiejętności i cały sens gry opiera się o jej rozwój. Trzeba było nabrać doświadczenia, czyli wbić level. Ubrać to truchło jakoś, by nie padało od uderzenia, czyli dać lub zrobić mu gear. Rozwinąć talenty i umiejętności do czego w wielu grach tego typu służą ścieżki rozwoju umiejętności. No i oczywiście by postać jakoś funkcjonowała w świecie dla niej stworzonym, zaopatrzyć ją w odpowiednią ilość bogactw i zasobów.
Inny świat
Sam świat w jakim postać się porusza, był różny w zależności od typu gry. Ja preferowałem krainy ze świata fantasy, smoki, rycerze, czary… ogólnie te sprawy. Rzeczywistość może być jednak różna, od obecnych czasów do fantastycznych wizji przyszłości. Dlaczego zwracam tak uwagę na świat w jakim się poruszamy? Bo dosłownie nasza postać w nim żyje i umiera, a my wraz nią. To pierwszy element, który sprawia, że włączając grę, przenosimy się do innej rzeczywistości. Wczuwamy się w tę postać i z nią identyfikujemy. Druga rzecz jaka na to wpływa to obecność innych ludzi i wspólnota jaka się w grze wytwarza.
Społeczność
Bez innych ludzi te gry nie miały by sensu. Grałem w wiele tytułów i jedno co je wszystkie łączyło to ludzie, którzy w nie grali. Kilka słów wyjaśnienia. W większości tych gier sam niewiele zdziałasz. Towarzysze są Ci zwyczajnie potrzebni, w rozwoju Twojej postaci i wraz z innymi graczami tworzą gildie. Te grupy ludzi mają własne struktury organizacyjne, regulaminy, wspólny czat do komunikacji w czasie rzeczywistym i czasem nawet strony. Dojście do takiej grupy wymaga od użytkownika podporządkowania się tym zasadom, ale i pracy na rzecz grupy. Będąc w niej oczywiście mamy tak naprawdę więcej korzyści niż obowiązków. Spędzając czas z innymi ludźmi, mając wspólne cele (nie ważne, że wyimaginowane), podporządkowując się tej grupie, wytwarza się między graczami więź. Tak się też tworzą przyjaźnie, które często wykraczają poza ramy gier i czatów. Grupy te często organizują spotkania w realu (nie chodzi o sieć sklepów).
Jest to element gry, który chyba najwięcej jej użytkownikom daje. Uczy pracy w zespole, mechanizmów społecznych, rozwiązywania konfliktów, pomocy innym, komunikacji, rywalizacji. To naprawdę świetna rzecz.
Pułapki
Przenosząc się jednak w tę inną rzeczywistość, nie można zapomnieć o zagrożeniach. Pierwsze to na co należy zwrócić uwagę, to przyczyna dla której chcesz grać. Jeśli to zwyczajnie lubisz, chcesz poznać nowych ludzi, spędzić miło czas – to czemu nie. Gorzej jak zamiast pasji staje się to dla Ciebie ucieczką. Wejście w taką wirtualną rzeczywistość, gdzie odgrywasz rolę postaci, którą nie jesteś, ale chcesz być, może sprawić, że zapomnisz o problemach. Masz Swój świat, piękny, bajkowy, a Ty jesteś rycerzem na białym koniu, zwalczającym hordy ogrów i innego plugastwa atakującego świat.
Czas i pieniądz
Jednak większość z tych gier wraz z upływem czasu jaki na nich spędzasz, wymaga coraz większego zaangażowania. Na początku jest prosto, potem już trudniej, a na końcu jak chcesz coś zdobyć np. wymarzonego konia z błyskawicami strzelającymi z… no własnie na to potrzeba już pełno czasu, lub zwyczajnie kasy. Takiej realnej, zamienionej na wirtualną, byś tego tak bardzo nie odczuwał. Znam kilka osób, które utopiły w grach całkiem niezłe modele samochodów, a nawet i mieszkania. Jak w każdym hobby można się tu też zatracić i finansowo i czasowo.
Nałóg
Kiedy staje się to już nie pasją, a nałogiem? Jak nie możesz Sobie pozwolić na to by iść do kina wieczorem ze znajomymi, bo w soboty o 20.00 masz rajd. Kiedy przychodzisz z pracy i zamiast spędzić czas z najbliższymi, siadasz do komputera i sprawdzasz czy Twoi robotnicy zebrali wystarczającą ilość drewna, do wybudowania kolejnej łodzi. Uwierzcie lub nie ale to wciąga i to niezależnie od wieku. Byłem członkiem kilku gildii, niektóre nawet prowadziłem. Przekrój wieku i wielkość tych społeczności była niesamowita. od 15 do 70 lat i po średnio 100 członków. Ogarnięcie problemów ludzi, organizacja życia w grze, rajdy, questy, wspólne wypady i nawet zabawy – to masakryczny pożeracz czasu, ale to wciąga bez reszty. W pewnym momencie zaczynasz żyć tym jak życiem równoległym.
Powrót do rzeczywistości
Ja się ze szponów nałogu wyrwałem, jestem anonimowym gamoholikiem (nie wiem czy jest takie określenie, ale fajne). WHO uznaje graczy uzależnionych od gier komputerowych za osoby chore psychicznie. Czy to powód do śmiechu? No raczej problem. Ja w pewnym momencie powiedziałem, dość! Zwyczajnie na jakiś czas przestałem grać, potem jak już minęły pierwsze objawy odstawienia i zająłem się innymi sprawami, które uznałem za fajne, powoli pozwalałem sobie na zajrzenie do gry. Zmieniłem jednak je na takie, które nie wciągały mnie w konieczność bycia w społecznościach mocno zorganizowanych. Traktuje to już jedynie jako rozrywkę, wchodzę sobie pograć godzinę, by się odprężyć, a nie siedzę 8 godzin przy ekranie, zapominając o jedzeniu i świecie. Na nim jak się okazało, tym rzeczywistym, jest o wiele więcej fajniejszych rzeczy do robienia. Przyjaźnie zawarte w grach zostały do dziś, sporo z moich znajomych wykonało podobne kroki jak ja. Jednak dla wielu to nadal realna rzeczywistość.
Dokonując wyboru czy pozwolić dziecku grać czy nie, bądź samemu stojąc przed taką decyzją, spytaj Siebie po co to robisz i ogranicz z góry czas jaki na to przeznaczysz. Tak samo kontroluj dziecko, ile czasu na to poświęca czy nie zapomina o wyjściu na rower, czy pograć w piłkę. Ja wiem, że wielu rodziców się nawet cieszy z tego, że dziecko siedzi przy kompie i gra. Jest w domu więc głupot nie robi, lekcje odrobione, bo spytałem, a że krzyknie coś co jakiś czas u Siebie w pokoju to i tak jakby dziecka nie było. No i w tym problem – nie ma go przy Was. Zwyczajnie wpuszczacie go dla świętego spokoju w ręce nałogu i pozwalacie żyć w innym, nierealnym świecie. I niech gra, bo jak napisałem, to rozwija i wszystko jest dla ludzi, ale kontrolujcie to ile. Nawet jak to pasja, to niech nie zastępuje innych uciech tego świata.
Różnego rodzaju gry mogą być doskonałym źródłem rozrywki. Mimo wszystko jak preferuję jednak zabawy offline. Z tego powodu niedawno wraz z innymi pracownikami wymyśliliśmy ciekawe gry logiczne dla zespołu.
Znam kogos, kto jest uzależniony od gier od dziecka.grami rekompensował sobie brak zainteresowania rodziców. Teraz jako człowiek dorosły jest kompletnie niedojrzały i ma ogromne problemy z adaptacją społeczna.