Prowadzę już kolejnego bloga i jak dobrze policzyłem, to w ogóle blogowaniem w różnych formach zajmuje się od 15 lat. Były to różne blogi, od beletrystyki, przez muzykę, politykę i kuchnię. Zawsze jednak jedno było wartością nadrzędną – nie spinać pośladów. Obserwując jednak to co się wyprawia na naszej scenie blogowej, mam wrażenie, że idzie to w jakimś dziwnym kierunku.
Różnice, czyli wspomnienia Ojca Dyrektora.
Kiedyś, to było inaczej… no pewnie, że było. Jedne z pierwszych blogów jakie powstawały w Polsce, w tym również i mój, to były zwykłe pamiętniki. Ludzie pisali co chcieli, nie zwracali uwagi czy ktoś to w ogóle czyta, nie było rynku reklamowego w internecie, bo jako medium był żenująco słaby. Były to czasy gadu-gadu, irc-a i pierwszych stron w ogóle. Klimat jaki panował w blogosferze był wręcz, powiedział bym, sielankowy. Chciałeś się z kimś wymienić linkami, to nie pytał o zasięg i statystyki. W zasadzie świadomość samych statystyk istnienia, była tak mała, że nikt nie zwracał na to uwagi. Miarą tego czy Twój blog był ciekawy i ktoś do niego zagląda, była ilość komentarzy pod wpisem. Pewnie, że już wtedy były wojny między blogerami, był też hejt. Ale ludzie jakoś bardziej radośnie do tego podchodzili. Mam do dziś znajomości z tego okresu, które chyba nigdy nie wygasną.
To nie upadek a rozwój
Potem przez wiele lat blogi jakoś odeszły do lamusa, dalej ludzie prowadzili swoje strony, jednak weszły już portale społecznościowe. Zabrały one wiele ludzi z blogów, a i sporo samych blogerów wolało pisać tam gdzie są ludzie i porzuciło swoje projekty. Czy to źle? Nie, bo Ci co byli wierni temu zajęciu dalej sobie pisali i mieli wielu fanów. Ludzie na portalach społecznościowych, szybko przekonali się, że przestali tworzyć coś własnego. Niektórym to odpowiadało, inni z tęsknotą patrzyli na swoje umierające blogi. Cóż Internet się zmienia i to bardzo szybko. Był to naturalny rozwój tej dziedziny. Reklama stała się bardzo korzystna, za czym poszły większe korzyści dla piszących, a i zmienił się charakter blogów, na bardziej profesjonalny, komercyjny i niestety sztampowy. Od kilku lat następuje stały wzrost nowych blogerów, influenserów, vlogerów… każdy chce wyjść ze swoim przekazem do ludzi. Ugryźć swój kawałek tortu i jeszcze przy okazji coś na tym zarobić. Ogólnie przez to wszyscy są jakoś spięci, warczą często na siebie, walczą ze sobą. Tylko po co?
Pieniądze, wszechobecna dziwka.
Niestety przez to też, że wraz z pieniędzmi w blogi wkroczyły firmy, które narzucają pewne wartości, zachowania i konieczność postępowania tak, by przekaz jaki z nim niesiesz, był przyjazny reklamodawcom. Powstają setki podobnych do siebie blogów. Modowe, kosmetyczne, o kupkach niemowląt itd… – rzekłbyś blogi „eksperckie” w jakiejś tam dziedzinie. A ile znacie i często odwiedzacie blogów o niczym, o życiu, o radościach dnia codziennego. Niestety też te setki blogów, są do siebie podobne. Większość postępuje wg. utartych sprawdzonych schematów. W tej masie mało jest takich osób, które na przekór wszystkim starają się dbać o jakość treści i przekazu. A już naprawdę niewielu, którzy mają własny pomysł na siebie i idą pod prąd/
W tym miejscu podam na przykładach, a jednocześnie trochę zareklamuję trzy blogi, które w pozytywny sposób się wyróżniają i dlatego je często odwiedzam. Są to i moje dzieci, bo czynnie pomagam przy ich tworzeniu od strony technicznej:
- Okiem Blondynki – blog o kosmetykach głównie, To chyba jedyny blog o kosmetykach, który chętnie czytam. Madzia, z którą się przyjaźnię, postawiła własnie na jakość, przykłada się do swoich wpisów wg. mnie nawet za starannie. Siedzi godzinami nad zdjęciami i zadaje pełno fajnych pytań. To pasja sprawia, że czyta się Jej wpisy z przyjemnością, nawet gdy temat Cię średnio interesuje.
- Opycha.pl – Blog Ani z pozoru kuchenny, jak mój. Ania jednak się teraz przepoczwarza (wiem brzydkie słowo), bo zrozumieliśmy jakimś cudem oboje w tym samym czasie, że zamknięcie w kuchni nas ogranicza, mamy do powiedzenia światu o wiele więcej niż – jak jeść? Muszę poza tym, podglądać konkurencję. Ania wykazuje się wielkim uporem w dążeniu do swoich celów. Nawet jej przepisy są niestandardowe i oryginalne, co Jej sam wiele razy zarzucałem, że nie pisze dla ludzi – ale w tym szaleństwie jest metoda, bo ma Swój niepowtarzalny styl.
- Myśli Potarganej – no i jeśli o szaleństwie wspomniałem, to muszę wymienić ten blog. Jest obarczony pewną dozą nieprzewidywalności z racji, że sama autorka Judyta, jest potargana, nie tylko na głowie. Jest to o tyle fajne, że potrafi zaskakiwać. Stale się rozwija, wymyśla nowe kategorie, zaskakuje tematami. I pisze to w pewien urokliwy sposób, ja to nazywam – na świeżaka. Nie jest obarczona jakimiś manierami. Dla niej jest wszystko nowe i Ją cieszy ewidentnie robienie tego – obserwuję z zaciekawieniem Jej rozwój.
Pasja, upór, zaskoczenie.
Przepis na udany blog. Zanim zaczniesz, albo nawet jak już prowadzisz blog, to zastanów się czy chcesz poświęcić się temu z pasją. To widać czy ktoś to robi by zarobić, albo by szukać sławy, albo bez serca. Blog to dziecko, którym trzeba się zajmować – ubierać w ładne zdjęcia, karmić w formie obsługi technicznej, uczyć rozwijając techniki i to jak piszemy. Zabiera czas i pieniądze. Niestety też efekty nie są od ręki, cierpliwość jest konieczna. Jak nie masz w ciul kasy to nie wydasz na reklamę tej strony, musisz powoli uczyć się i zdobywać świat i czytelników. No i nie bądź jak wszyscy – zaskakuj, baw się tym. Pisz nawet głupoty no chyba, że prowadzisz wybitnie ekspercki blog, to lepiej nie. Ale niech to przynosi Ci radość. Dziel się nią z innymi przez to co robisz.
To ja, jako poczwara pierwszej klasy wspomnę tylko, że opycha na bank przyniesie mi fejm pod samo niebo, w pizdu kasy, a reklamodawcy będą mnie całować po rękach – daj mi tylko trochę czasu 😀