Odkurzanie znajduje się na mojej liście „do zrobienia” dosłownie codziennie. Jako właścicielka dwóch kotów nie wyobrażam sobie dnia bez tej czynności. Chyba nikt nie lubi pić kawy z dodatkiem sierści, prawda? O ile zawsze lubiłam odkurzać, to po pewnym czasie po prostu przestało mi się chcieć. Mam dwupokojowe mieszkanie, więc przełączanie się między wtyczkami i targanie za sobą ciężkiego odkurzacza przestało mi sprawiać frajdę i stało się raczej obowiązkiem, który trzeba odhaczyć.
Zaczęłam więc rozglądać się za jakąś alternatywą na czyste mieszkanie jednak bez wkładania w to większego wysiłku. Na rynku jest tak wiele możliwości, że nie wiadomo na co się zdecydować i zwracać uwagę, skupiłam się jednak na tym co dla mnie najważniejsze. Przy każdym pomieszczeniu w domu mam wysokie progi, więc samosprzątające roboty odpadły na starcie. No i jest jeszcze kanapa, na której wylegują się czworonogi – ją przecież też trzeba odkurzyć. Wybór stanął więc na urządzeniach bezprzewodowych. A, że nie jestem wyznawczynią zdania „im droższe tym lepsze” rozglądałam się za czymś z niższej półki cenowej. Tak właśnie trafiłam na model VC01 marki , o którym co nieco opowiem.
Minimalistyczny design i ergonomiczny kształt to pierwsze co zwróciło moją uwagę na to urządzenie. Nie jestem fanką przepychu i bajerów dlatego jego prostota mnie urzekła. Standardowa konstrukcja i biały kolor w jakim został wyprodukowany oddają wrażenie eleganckiego i nowoczesnego urządzenia.
Miejsce na odkurzacz w moim domu jest już zajęte. Mimo nowego sprzętu nie zwykłam wyrzucać czegoś co jeszcze dobrze działa i mogę to kiedyś wykorzystać. Jednak to nie problem. Do zestawu z odkurzaczem dołączony jest silikonowy uchwyt, który w łatwy sposób można przyczepić do ściany w każdym pomieszczeniu, u mnie jest to sypialnia. Gdybym jednak miała więcej miejsca bez problemu postawiłbym go nawet w salonie czy przedpokoju, ponieważ jego wygląd naprawdę zachwyca.
Przy dostawie zdziwiła mnie już lekkość pudła (czyżby zapomnieli o jakiejś części?), więc szybko zabrałam się za rozpakowanie… Wszystko na miejscu. Nie byłabym sobą gdybym od razu nie przetestowała nowego sprzętu. Na pierwszy ogień zabrałam się za pajęczyny przy suficie, które chciałam już dawno usunąć jednak nie po drodze było mi schodzenie do piwnicy po szczotkę. I wiecie co? Nawet nie poczułam, że sięgam do ciężko dostępnego miejsca. Podniosłam rękę i gotowe, a przy tym nie wplątałam się w wiszące kable, bo tutaj po prostu ich nie ma. Następnie przyszła pora na nieco trudniejsze zadanie – kanapa. VC01 ma fajną funkcję, która pozwala na zmianę modułów, na bardziej kompaktową więc odkurzenie takich miejsc to żaden wysiłek.
Właśnie! Kurz i sierść to nie mały problem dla alergików. Na szczęście ja nie mam tych problemów, jednak w gronie moich bliskich znajdzie się kilka uczulonych przypadków. Wg producenta odkurzacz wyposażony jest w specjalny system filtracji, który ma zapobiegać ponownemu osadzaniu się brudu na meblach. Ciężko mi powiedzieć czy działa, ponieważ nigdy specjalnie nie zwracałam uwagi na ilość kurzu na meblach, wycieram je regularnie, jednak fajnie mieć świadomość, że w jakiś sposób bardziej dbamy o bezpieczeństwo bliskich.
W zestawie znajdują się też wymienne końcówki, dzięki którym możemy wyczyścić miejsca, które wcześniej nie były dostępne i pozbyć się wszystkich alergenów. Nie wiem jak u Was, ale ja mam wiele ukrytych kątów, w które nie wjedzie standardowa szczotka odkurzacza. Tutaj wyposażenie robi robotę i mogę sięgać nawet w niewielkie szczeliny. Podoba mi się też sposób w jaki można pozbyć się zebranego brudu. Odkręcamy, wyrzucamy, przemywamy wodą i gotowe! Bez grzebania palcami by opróżnić całą zawartość i dokupowania dodatkowych worków.
Podczas sprzątania muzyka daje mi dodatkowego powera do działania, jednak przy odkurzaniu nigdy nie było to możliwe. Hałas emitowany przez VC01 nie różni się od innych, standardowych urządzeń, jednak mam wrażenie, że i tak działa znacznie ciszej od poprzednika, którego używałam. Winowajcą jest silnik, który ma pozwolić na bezproblemowe pozbycie się „upartych” zanieczyszczeń, więc jestem zdolna przymknąć na to oko.
Z tym, że uparte zanieczyszczenia oznaczają dla wielu z nas coś innego. O ile dla mnie największym problemem są sierść i włosy pozostawiane na wielu miejscach, dla innych będą to okruchy, czy kawałki jedzenia, które upadły podczas przygotowywania posiłku. Obawiam się, że z większymi fragmentami odkurzacz może sobie nie poradzić. Nie jest to demon mocy, który wciąga dosłownie wszystko co napotka na swojej drodze. Dla mnie to plus, często tracę drobne przy ściąganiu spodni i nie muszę obawiać się o ich wciągnięcie kiedy nie zauważę, że nie wszystko pozbierałam jednak dla bardziej wymagających użytkowników oczekujących dużej mocy urządzenie może być za słabe.
Odkurzacz został wyposażony w baterię o pojemności 2200 mAh, która w zależności od trybu wynosi: do 30 minut – w trybie standardowym, lub 15minut – w trybie intensywnej pracy, a naładowanie baterii od 0 do 100% trwa ok. 3 godzin. Dla mnie to wystarczająco, jednak w mieszkaniu o większej powierzchni bateria może okazać się niewystarczająca, a przecież raczej nikt z nas nie lubi przerywać sprzątania w połowie.
Samo odkurzanie odbywa się sprawnie i przyjemnie, myślę, że ponownie polubię to robić. Przez konstrukcję odkurzacza i płynność z jaką odbywa się sprzątanie daje odczucie, że to urządzenie prowadzi nas przez kolejne pomieszczenia, nie na odwrót. Coś co zwykle zajmowało mi znacznie więcej czasu ogarniam teraz dużo szybciej. Fajna sprawa.
Ogólnie rzecz biorąc jest to bardzo praktyczne rozwiązanie do mniej wymagającego domu, kiedy chcemy szybko i łatwo coś odkurzyć, a nie chcemy targać za sobą ciężkiego odkurzacza. Bezprzewodowość sprawdzi się w momencie, kiedy będziemy chcieli wysprzątać samochód czy tapicerowane meble na tarasie albo po prostu przypadkiem rozsypiemy coś na blacie kuchennym. Przy większych porządkach może zdarzyć się, że czas pracy baterii i moc urządzenia nas zawiedzie jednak biorąc pod uwagę cenę urządzenia uważam, że to fajna opcja dla mniej wymagających użytkowników.