Chciałem dopisać w tytule złego, ale jednak podsumowując pierwszy dzień majówki, raczej bym tak tego nie ujął. O co chodzi? Ano o to, że jak się ma w domu nad-aktywną w czasie wolnym kobietę, która reaguje na dzień wolny hasłem: gdzie jedziemy, to niestety możecie sobie o wylegiwaniu się na hamaku w słońcu z książką, pomarzyć. Nie będę oceniał czy to dobrze czy nie, bo w sumie to jestem zadowolony, że mnie przyrośniętego do biurka leniucha, Ktoś motywuje i wyciąga w nieznane. Zawsze marudzę, a później się cieszę.
Jak się okazało nie tylko mnie. Pojechaliśmy całą rodzinką do ogrodu botanicznego. Zaciekawił mnie już z daleka widok ludzi stłoczonych przy wejściu, była to kolejka. 1 maja, to wspomnienia z komuny dopadają, w tej formie bardzo realnie. Pojechaliśmy tam specjalnie ze względu na dywany kwiatowe z tulipanów. Ludzie chyba też o tym wiedzieli, bo było ich w parku bardzo dużo. Czułem się bardziej, w głównych alejkach, jak na Piotrkowskiej, jednak sam park ogrodu botanicznego jest na tyle duży, że można było znaleźć ustronne miejsce. Połaziliśmy po skałkach, pooglądaliśmy tulipany, które szczerze powiem – przepiękne, ale zamiast dywanów raczej rabatki. Jak mawia mój kumpel: no dupy nie urywa, chyba że jak z kebabem, trzeba dać temu chwilę.
Plus taki, że rodzinnie połaziliśmy po świeżym powietrzu (jakby go u nas na wiosce nie było). Doznaliśmy szoku pewnie tlenowego bo część z nas się źle poczuła i wróciliśmy do domu po drodze kupując pizzę, by uzupełnić spalone kalorie. Na szczęście znalazłem chociaż na chwilę dla siebie idealne miejsce, wygodne, leniwe… ech fajnie.
Od kilku już dni moja połówka (ta piękniejsza) męczyła mi nad uchem – Karol… chodź na rolki, albo na rower, nie siedź tak, poruszajmy się,.. Ja nie jestem zwierze nadmiernie się ruszające, ale z racji tego, że trzeba zrzucać tu i tam, to w końcu sam nie wiem czemu, namówić się dałem. Nie ma nic gorszego niż marudna kobieta – taka dygresja, by podpowiedzieć Wam główną motywację. Okazało się jednak, że rolek to ja nie mam, na rower jakoś mi się nie chciało, no i usłyszałem: To ja biorę rolki, a Ty weź hulajnogę. Kurcze człowiek stary i głupi i pokiwał głową, teraz nawet nie wiem czy bardziej z politowaniem, czy na zgodę. Stało się jednak, jak stało i dałem się namówić. Hulajnoga jakaś mała, chyba dziecięca, ledwo się wyprostować mogłem, na podest dwie nogi nie ma mowy by wlazły, dobra trzeba jechać, to trzeba. Bolało mnie wszystko: stopy, ręce, całe nogi i kręgosłup. Ale… fajne to – nigdy nie jeździłem na hulajnodze. No może jak byłem dzieckiem. Super zabawa i można się nieźle rozruszać, no i sporo spalić. Chyba sobie kupię taką, ale pełnowymiarową.
Do czego w sumie zmierzam. Po całych tygodniach pracy, bo nawet w dni wolne byłem zaganiany do palenia, liści, grabienia, pielenia, obcinania gałęzi… itp. Czyli ogólnie mówiąc wszelkich prac ogrodowych. Miałem ochotę trochę w tę majówkę wypocząć. Dla mnie odpoczynek, to oddanie się urlopowi od myślenia i pracy. Mniej komputera – więcej leżenia. Mając jednak osobę w domu, dla której odpoczynek = poróbmy coś. Jest to strasznie ciężkie do pogodzenia. Czy naprawdę można wypoczywać aktywnie? Ja rozumiem, że to atrakcja, coś innego do robienia, ale dalej do robienia. Robisz 2 tygodnie bez przerwy to teraz chcesz chociaż trochę nic nie robić. Potrafimy jeszcze się zwyczajnie ponudzić? Czy to coś złego?
Kolejne dni majówki nie wyglądają różowo pod tym względem, chociaż akurat goście to miła sprawa, do tego może bilard i ten nieszczęsny rower w planach. Pewnie i tak dojdzie jeszcze sporo innych pomysłów i czekam z niecierpliwością na kolejne – co robimy? Uważajcie kiedy pochylacie głowę, bo może to być odebrane jako kolejna zgoda i po majówce, zostaniecie cieniem samego siebie.
Przeczytałam z uśmiechem na twarzy. Lubię takie teksty pełne dystansu i poczucia humoru. Pisż więcej 🙂
Do twarzy Ci z tą hulajnogą 😀 A jak nie chce Ci się majtać nogą, to zawsze możesz podmienić na elektryczną, tylko to już dużo droższa zabawa 😉 Pocieszę Cię, ze ja wczoraj zostałam zagnana do plenerowej sesyjki fotograficznej, więc tez nie dało się uniknąć pracy 😀
elektryczna też mi przez głowę przeszła ale pomysł odrzuciłem – niby fajne i męczyć się nie trzeba, ale własnie to minus. Mam się na tym zmęczyć właśnie. Poza tym nie ma aż tak dużo fajnych tras blisko mnie którymi mógłbym jeździć raczej to zabawa na zasadzie – spakuj w samochód i jedź gdzieś pojeździć. Co to za sesyjka?
Już nie narzekaj, ha ha jak chcesz, to jeszcze Ci coś powymyślam, nic się nie martw 😉 Z hulajnogą Ci do twarzy, ale strzeż się rolki już czekają na wypróbowanie…